wtorek, 11 listopada 2014

Opowiadanie 48

                                                                  Oczami Patrici
   Biegłam ciągle przed siebie szukając znajomej mi twarzy. Czułam coraz bardziej jak opuszczają mnie wszystkie siły. Czułam, że brakuje mi tego ciepła, które towarzyszy mi zawsze gdy w pobliżu jest on. Usłyszałam jak przez głośnik rozległ się dźwięk, a po chwili jakaś kobieta oznajmiła, że samolot do Stanów Zjednoczonych już prawie odlatuje. Mój obiekt poszukiwań był już w środku samolotu. Ponownie pojawiła się panika i walka z czasem. Zaczęłam biec tak szybko jak to tylko było dla mnie możliwe. Czy uda mi się zatrzymać Eddiego, czy stracę go na zawsze? Po chwili ta sama kobieta powiedziała, że samolot już odleciał. Stanęłam jak wryta. To koniec. Zaczęłam szlochać. Nikt się mną nie przejmował. Udałam się do wyjścia.     Spoglądając przez okna widziałam, że na dworze jest urwanie chmury. Nie obchodziło mnie to. Wyszłam z lotniska ze spuszczoną głową. Powoli szłam i przypadkowo walnęłam w jakiegoś kolesia. Nic nie powiedziałam.
- Co się mówi?- zapytał mnie
Nie zważając na jego słowa szłam dalej. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że znam ten głos. Przystanęłam, ale nie odwróciłam się. Zaczęłam szukać we wspomnieniach skąd znam ten głos. Facet ponownie powiedział.
- Przeprosisz mnie wreszcie?
Poczułam to ciepło. To, które towarzyszy mi zawsze gdy jest obok mnie tylko jedna osoba.
- Eddiee- odwróciłam się z nadzieją.
- Tak Patricio?
Chciałam go wyściskać, ucałować. Chciałam, żeby zabrał mnie do domu, ale zrobiłam inaczej. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i zaczęłam krzyczeć.
- DLACZEGO MI TO ZROBIŁEŚ?! NIGDY WIĘCEJ! NIGDY MNIE NIE OPUSZCZAJ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE! ROZUMIESZ?! NIGDY!
                                                                   Oczami Eddiego
- Patricio nie mogłem tak po prostu wyjechać. Bez ciebie wszystko byłoby bez sensu. Udawanie, że Cię nie kocham było najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobiłem!
- Przy..szło Ci to bar..dzoo ła...twoo- powiedziała dalej szlochając.
- Musiałem skłamać. Przepraszam Cię bardzo skarbie.
- Odwal się.
-Kocham Cię najbardziej na świecie! Rozumiesz? Kocham cię... - podszedłem do niej i uścisnąłem ją, a ona odwzajemniła uścisk.
-Kocham cię- spojrzałem jej w oczy -Chodź, jedziemy do domu- zaproponowałem
- Okej- odpowiedziała
Po 20 minutach byliśmy już w domu.
- Czekaj, czekaj. Eddie to nie jest dom Anubisa- powiedziała wyraźnie zdezorientowana Patricia
-Tak, wiem to mój dom. W zasadzie dom mojego ojca, ale można powiedzieć, że także mój.
Weszliśmy do środka.
-Chcesz wziąć kąpiel?
- Jasne, byłoby fajnie.
Zaprowadziłem ją do łazienki, a sam poszedłem się przebrać. Usiadłem na kanapie w salonie i zapaliłem zapachowe świece. Po paru minutach Patricia zeszła do salonu.
-Ouu jak tu nastrojowo.
- Hehe, specjalnie dla ciebie.
- Eddie muszę Ci powiedzieć coś o twoim ojcu i Viktorze.
- To, że chcą moją moc?
-Tak właśnie to. Skąd o tym wiesz?
- Słyszałem jak rozmawiali dzisiaj w holu.
- Taak ja też. Twoich rodziców nie ma?
- Nie, rodzice są na jakiejś wycieczce z młodszym rocznikiem do jutra.
Nagle coś walnęło w drzwi. Patricia stanęła z kanapy.
-Co to było?- zapytała
- To tylko wiatr i deszcz, nie bój się. Zamknę drzwi jak chcesz.
- Okej, możesz je zamknąć.
- Patricio nie musisz się bać. Jesteś tu ze mną. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Dobrze.
Usiedliśmy z powrotem na kanapę.
- Jesteś śpiąca?
- Nie, nie jestem a ty?
- Nie, jestem pełen energii.
- A to dlaczego?
- Ponieważ, odzyskałem Ciebie i mogę Cię dalej kochać.
- A wcześniej nie kochałeś?
- Kochałem cały czas i kochać będę.
 Dalej samo wszystko się potoczyło. Jestem szczęśliwy, że spotkałem taką dziewczynę. Połączyło nas uczucie, które przemieniło się w gorącą miłość. Po prostu ją kocham. Patricia jest moim przeznaczeniem. Nigdy jej nie zawiodę.

Hejka :* Jak się podobało opowiadanko? Zachęcam do komentowania :) Zapraszam także tutaj 
Pa ♥ :*

niedziela, 14 września 2014

Opowiadanie 47

                                                                 Oczami Eddiego
  Teraz może być już koniec wszystkiego. Dla mnie i tak wszystko się już skończyło Zależy mi tylko na tym aby Patricia była bezpieczna. I będzie. Będzie jak odjadę. Będzie gdy już nie będę w pobliżu. Wchodząc do mojego pokoju trzasnąłem drzwiami. Wszystko co widziałem było rozmazane. To była wina łez. Łez, które kręciły się gdzieś w kącikach oczu. Splotłem moje dłonie na głowie.
 Łzy same się polały. Najbardziej utkwił mi w głowie moment, kiedy to Patricia płakała. Prawdziwe łzy smutku. Chwila, kiedy Patricia kazała mi powiedzieć jej prawdę, która nie jest prawdą. Nigdy w życiu się tak nie czułem. Bolało. Wszystkie wspomnienia dawały o sobie znać właśnie w tej chwili...
  Musiałem dokończyć pakowanie, skoro wyjeżdżam na stałe. Może kiedyś przyjadę z powrotem. Wtedy kiedy Patricia już o mnie zapomni. Jednak ja obiecałem sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie zapomnę mojej Gaduły. Tej dziewczyny, która sprawiła, że poczułem co to miłość. Doznałem tego uczucia. Wiem co to za uczucie. Potrafię opisać słowo miłość.  Miłość jest czymś cudownym. Widząc tę osobę, którą darzysz tym uczuciem wiesz, że coś się dzieje. Czujesz to. Po prostu widzisz tę osobę i wszystko się zmienia. Nagle to nie grawitacja cię przyciąga, tylko ona.  Wiedziałem tylko jedno, taksówka na lotnisko przyjeżdża jutro o 7.20. Wrzuciłem wszystkie ciuchy z szafy do walizki. Nie miałem już na nic sił. Położyłem się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
  Następnego dnia obudził mnie budzik, który nastawiłem na 6.40. Wstałem bez żadnego oporu i marudzenia. I tak wiedziałem co mnie czeka, a więc chciałem to zrobić jak najszybciej. Włożyłem jeszcze potrzebne rzeczy na podróż do torby podróżnej. Udałem się na śniadanie. Szybko zjadłem posiłek, a Trudy kazała mi spakować prowiant na drogę. Podziękowałem jej i pożegnałem się. Poszedłem po walizkę. Kiedy to wyszedłem z pokoju z walizką w ręku w holu czekali już wszyscy mieszkańcy domu. Czas na pożegnanie. Najpierw wszystkie dziewczyny się ze mną pożegnały. Amber i Nina mnie uściskały. Zrobiła to także Joy. Zauważyłem wtedy grymas na twarzy Jeroma. Zerknąłem na każdego po kolei. Byli wszyscy. Oprócz jednej osoby.
- Nie zejdzie?- zapytałem Joy z nadzieją w oczach.
- Przykro mi- odpowiedziała Joy spuszczając wzrok.
Nadeszła pora na chłopaków.
-Cześć stary- powiedział Jerome- Trzymaj się- dodał ściskając mi dłoń
- Dzięki- odpowiedziałem.
Minęło kilka minut. W pewnym momencie do domu wszedł tata. Powiadomił mnie, że taksówka już czeka.
- Cześć wszystkim- powiedziałem spoglądając ostatni raz na wszystkich.
Kierowca wziął moje rzeczy i wpakował je do bagażnika samochodu. Spojrzałem jeszcze raz na dom Anubisa i wsiadłem do auta. Czekałem teraz tylko na ojca, który musiał coś jeszcze załatwić.
                                                         
                                                                     Oczami Patrici
 Obudziłam się za oknem było już jasno. Czułam się okropnie. Spojrzałam na zegarek była 7.25. Wstałam z łóżka. Szybko wrzuciłam coś na siebie. Do pokoju weszła Joy.
-Hej- powiedziałam
-Hej. Dopiero teraz wstałaś?- zdziwiła się Joy
- No tak, gdzie byłaś?- zapytałam
-Pożegnać się- odpowiedziała
- Z kim?- zapytałam
- No z Eddiem- Joy zerknęła na mnie dziwnie
- Aha z nim. Czeekaj, czekaj... Co? Już odjechał?
- Tak już jest w taksówce.
 Nie odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na dół. Chciałam z nim jeszcze porozmawiać. Naprawdę bolało mnie to, że tak mnie po prostu zostawia, że już mnie nie kocha, ale chciałam powiedziec mu tylko " do widzenia". Zatrzymałam się jeszcze na górze. W holu stali Victor i Sweet.
- Świetnie to wymyśliłeś Eryku. To całe przedstawienie. Największa głupota jaką kiedykolwiek słyszałem, to żeby Osirian wyjeżdżał bo jego moce są groźne i mogą być niebezpieczne dla jego najbliższych. Naprawdę nie do wiary Eryku, że w to uwierzył!
- Tak, tak zgadzam się Victorze.
-Najlepsze jest to, że zdobędziemy moc Osiriona! Stokroć silniejszą i lepszą.
-Ohh, taak, tak.
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Sweet wyszedł. Chwilę później usłyszałam jak taksówka odjeżdża.
Najszybciej jak mogłam ruszyłam na dwór, żeby zatrzymać samochód. Niestety nie zdążyłam. Taksówka już odjechała. Poczułam silny ból. Pojawiła się panika. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam pobiec za samochodem. Przecież do lotniska jest tylko pare kilometrów. Biegłam, a z sekundy na sekundę było mi bardziej ciężko i byłam słabsza, ale dawałam z siebie wszystko. Wiedziałam ile od tego zależy. Po 10 min szybkiego biegu padałam z sił. Zauważyłam taksówkę. Zadyszana poprosiłam, żeby kierowca zawiózł mnie na lotnisko. Po 5 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam i ponownie pobiegłam szukać Eddiego.  Jego samolot startował o 8.30. Spojrzałam na wielki zegar, który był na jednej ze ścian. Była godzina 8.25.
- O mój Boże! Gdzie jesteś Eddie?
 Wokół mnie było pełno obcych ludzi. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiedziałam czy zdążę znaleźć Eddiego na czas, czy już nigdy go nie zobaczę. To było straszne. Obraz przyszłości w mojej głowie bez Eddiego był straszny. W oczach pojawiły się łzy. Biegłam dalej przepychając się przez tłum ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. Można tak było stwierdzić po moich niechlujnych, nieuczesanych włosach, po zapłakanej twarzy. W mojej głowie była teraz tylko jedna myśl i jeden jedyny cel. Znaleźć Eddiego...


Hej! Nie dodałam w tamtym tygodniu tylko w tym. Przepraszam jeśli ktoś na niego czekał w tamtym tygodniu, ale dostał go dopiero dzisiaj. No kochani 6 komentarzy. Plus oczywiście moje odpowiedzi do komentarzy czyli 12 komentarzy. Szczerze powiedziawszy liczyłam i myślałam, że będzie więcej ze względu na to jak się nad tym opowiadaniem napracowałam i że było takie emocjonalne. Tak więc komentujcie, nie bójcie się napisać coś typu " Świetne opowiadanie! Kiedy następne?" bo to nic was nie kosztuje, a mnie naprawdę motywuje i cieszy, a także inspiruje do napisania kolejne opowiadania lepszego nić poprzednie. Gdy wchodzę na bloga i widzę, że jest nowy komentarz to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a gdy go czytam to myślę sobie " Kurczę, chyba im się to naprawdę podoba! Biorę się za pisanie następnego!" Tak więc kochani komentujcie. Kocham Was! Zapraszam także tutaj :)  Pa :*

sobota, 30 sierpnia 2014

Opowiadanie 46

                                                                  Oczami Patrici
    Po odejściu Jessici weszliśmy do gabinetu Sweeta.
-Musimy pogadać- rzucił Eddie
-To samo chciałem Ci zaproponować- odpowiedział dyrektor- Patricio możesz przekazać uczniom, że ostatnia lekcja zostaje odwołana.- dodał
-Okej. Z jakiego powodu?- zapytałam.
-Mam do omówienia z Eddiem kilka spraw. Tak więc ty zostajesz- pokazał palcem na Eddiego- A ty i reszta klasy możecie wracać do domu.
-Dobra to ja już się oddalę- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
   Tak jak mi kazano przekazałam wszystkim, że lekcja ze Sweetem została odwołana i mogą wrócić do swoich domów. Wszystkich bez wyjątków ta wiadomość ucieszyła.
-Idziesz z nami?- zapytała Nina z obok stojącym Fabianem i Amber.
-Jasne- odpowiedziałam dołączając do grupy.
   Przez całą drogę do domu tłumaczyłam wszystkim dlaczego to Eddie wyjeżdża. Później Amber zmieniła temat. Gdy już dotarliśmy do domu Trudy czekała na nas z obiadem. Razem z dziewczynami poszłam się przebrać i umyć ręce. Nieco później zeszłyśmy na obiad. Przy stole panowała wesoła atmosfera. Eddiego nadal nie było, ale było to zrozumiałe. W końcu jutro wyjeżdża i razem z tatą muszą to wszystko zaplanować. Po skończeniu posiłku zaczęłam rozmawiać z Joy, która zaproponowała spacer.  Zgodziłam się. Spacerując rozmawiałyśmy o dawnych czasach. Po pół godzinie dołączył do nas Jerome. Chciałam ich zostawić samych. Poza tym i tak chciałam już wracać do domu bo na zewnątrz było bardzo zimno.
   Po przyjściu do domu włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś porządniejszy film, tak więc postanowiłam go obejrzeć. Do wspólnego oglądania dołączyli się wszyscy uczniowie Anubisa, którzy byli w domu.Film skończył się o 19.00. Trudy ponownie poinformowała nas o kolacji czekającej na stole. Wszyscy stali z miejsc i zasiedli przy stole. Po kolacji poszłam na górę.
   Położyłam się na łóżku i z nudów zaczęłam przeglądać album ze zdjęciami. Zdjęcia w albumie były ułożone w kolejności chronologicznej, czyli od moich najmłodszych lat do teraz. Przeglądając tak album nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju weszła  Jessica. Oderwałam wzrok od zdjęcia przedstawiającego mnie i Joy i zerknęłam na nią. Ten szyderczy uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Była ubrana w krótką sukienkę i akurat nakładała kolejną warstwę tapety na twarz.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytałam
- Tak na randkę- odpowiedziała sztucznie się uśmiechając
- Z kim?- miałam złe przeczucie
-Z Jamesem.
-Och z nim? Życzę udanej randki.- ulżyło mi.
-Tak, niestety tylko z nim.- odpowiedziała wychodząc.
Wróciłam do dalszego oglądania zdjęć. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam
Do pokoju wszedł Eddie.
-Hej Gaduło- powiedział
-Heej. I jak rozmowa z tatą?- zapytałam
-Niezbyt udana- odpowiedział spuszczając wzrok-Co robisz?- usiadł na moim łóżku.
- Wspominam...
-Aaa to ten album, który dostałaś od rodziców?
-Tak.
Eddie już dużo o nim wiedział. Album musiałam co jakiś czas uzupełniać dodając nowe zdjęcia, które zawierały ważne wydarzenia z mojego życia. Nic więc dziwnego, że Eddie znajdował się na wielu fotografiach.
- Wracając do tej rozmowy z twoim tatą.- zaczęłam
- Patricio naprawdę nie chcę tego robić- powiedział Eddie smutniejąc.
- Czego?
-Opuszczać Cię
- Ja też tego nie chcę.
Eddie uśmiechnął się delikatnie, ale wciąż miał spuszczoną głowę.
- Ale to tylko kilka miesięcy, a później znowu mnie zobaczysz- próbowałam go jakoś pocieszyć, chociaż mi też było ciężko.
Blondyn westchnął. I podniósł głowę. W oczach miał łzy.
- Eddie, to tylko kilka miesięcy, prawda?
Nie usłyszałam odpowiedzi.
- Prawda?- powtórzyłam
- Niestety nie. Nie kilka miesięcy- chłopak odpowiedział szepcząc.
- Co? To ile?
Eddie odwrócił głowę i wstał. Ja zrobiłam to samo.
- Eddie powiesz mi wreszcie? Jak długo będziesz w tej Ameryce?
-Patricio...
-Powiedz mi!- w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wyjeżdżam tam na stałe.
- Co?! To jakiś żart? Żartujesz ze mnie w tym momencie tak?
- Patricio naprawdę chciałbym, żeby to wszystko okazało się wielkim żartem. Lecz niestety...- ponownie się odwrócił.
- Nie możesz...nie możesz...- mówiłam, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Patricio... - powiedział nawet się nie odwracając w moją stronę.
-Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz tak po prostu wyjechać! Rozumiesz! Nie możesz mnie zostawić tutaj samej!

- A myślisz, że chcę?!
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Ciągle mam taką nadzieję. Ale powoli zaczynam wątpić w twoje uczucia do mnie... -powiedziałam ocierając łzy
- Co? Moje uczucia są prawdziwe. W zeszłym roku też miałem wyjechać z powrotem do Ameryki, ale zostałem ze względu na Ciebie! Zostałem wtedy, kiedy to jeszcze nie byliśmy ze sobą. I myślisz, że teraz gdy z tobą jestem, gdy jesteś dla mnie naprawdę ważna chcę wyjechać? Wszystko to robię dla nas! Dla Ciebie!- Eddie mówił mi to prosto w oczy, powstrzymując się od łez.
- Nie, nie prawda. Nie widzisz, że to wszystko przez Jessicę?  Ona coś kombinuje razem z tym stowarzyszeniem.
- Jessica nie ma z tym nic wspólnego. Oddalamy się przez moje moce. Moce Osiriona.
- Mi Twoje moce nie przeszkadzają. Ty się po prostu boisz Eddie...
-Boję? Czego?
- Boisz się czegoś, czego nie możesz zrozumieć. I tak to będziesz musiał powiedzieć, żeby wyjechać. Tak więc powiedz to teraz.
- Patricio nie zgrywaj tu teraz jakiś głupich scen.- powiedział Eddie
- Powiedz to, bo za żadne skarby nie pozwolę Ci wyjechać! Powiedz, że już do mnie nic nie czujesz. Powiedz, że mnie już nie kochasz!
- Ale to nieprawda!
- Jeśli tego nie zrobisz to nie pozwolę Ci wyjechać!
- Dobrze.
Czekałam na ten największy ból, który z pewnością przyjdzie po usłyszeniu tych słów. Zamiast tego poczułam przyjemne ciepło. Pocałunek. Ostatni pocałunek, chłopaka, którego kocham.
- Musiałem zostawić coś przyjemniejszego po sobie. A teraz...
- A teraz- powtórzyłam bez żadnych emocji cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie jesteśmy dla siebie stworzeni, uczucie, które kiedyś być może było już wygasło. Patricio już nie mogę udawać, że Cię kocham. To koniec.
- Te.. teera...teraz możesz wyjechać- powiedziałam a z moich oczu poleciały kolejne łzy.
- Żegnaj Gaduło- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
 Później otworzył drzwi i wyszedł. Po prostu wyszedł. Ostatnie pożegnanie za nami. Jak przewidywałam ból się pojawił. Odczuwałam go w każdym miejscu mojego ciała. Czy to już koniec? Nie chciałam w to wszystko uwierzyć. Położyłam się do łóżka.
   Chwilę później mój stan się pogorszył. Byłam cała mokra. Od łez, które spływały jedna po drugiej. Najgorsze uczucie na świecie. Czułam się jak nigdy dotąd. Najgorszy moment w moim życiu.


Heej :* I co myślicie o 46 opowiadaniu? Naprawdę się nad nim dużo napracowałam, ale to wszystko dla Was! ♥ Wzruszyliście się?  Piszcie komentarze kochani  z recenzjami i opiniami  :)  No i myślę, że jest wystarczająco długie i nie pojawią się już komentarze dotyczące długości opowiadania. Kochani komentujcie, obserwujcie :) Prowadzę tego bloga dla Was! Kocham i pozdrawiam moich czytelników! :* :* :* ♥ Odpowiadam na każdy komentarz pod tym postem!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Opowiadanie 45

                                                                       Oczami Eddiego

   Następnego dnia w szkole na wszystkich lekcjach siedziałem razem z Patricią. Chwile spędzone w jej towarzystwie mijały cudownie, ale szybko. Zdecydowanie za szybko. Wiedziałem, że muszę ją chronić. Strach nawet pomyśleć co mogło się wydarzyć przez te 2 dni. Wtedy, gdy nie byłem z moją dziewczyną. Niestety bycie z Patricią nie wystarczy by ją chronić.
-Nie chcę cię opuszczać- powiedziałem z czułością w głosie
- Myślałam, że chcesz- Patricia spuściła wzrok.
- Co? Jak bym mógł cię opuścić skoro jesteś dla mnie tak ważna?- zapytałem zaskoczony
-  Twój tata powiedział mi, że wyjeżdżasz tylko dlatego, że nie chcesz ze mną dłużej być.
- To nie prawda! Patricio muszę wyjechać by cię chronić. Ojciec powiedział, że muszę nauczyć się kontrolować moje moce. Niestety z dala od ciebie.
- Nie ma innego rozwiązania? Musisz wyjechać aż do Ameryki?
- Czym dalej tym lepiej.
- Jak długo tam będziesz?
-Kilka miesięcy.
-Miesięcy? Będziesz się ze mną jakoś kontaktować?
- Myślę, że tak. W końcu tylko moje moce stoją nam na drodze.
- Dlaczego?
- Gdybym nie był Osirionem całe te zło nie byłoby dla nas problemem, a ono najbardziej dotyka nas z całej Sibuny zauważyłaś?
- No tak.
- Właśnie. Hmm... Cały czas nie rozumiem, dlaczego mój tata cię tak okłamał.
- Przecież jest w stowarzyszeniu.
- No niby tak, ale on taki nie jest. Oni tacy nie są.
-Oni?
- Moi rodzice. Oni się czegoś boją.
- Hmm... bardzo możliwe. Będę tęsknić.
- Ja też, ale pamiętaj! Przed nami jeszcze jutrzejsza studniówka.
- Świetnie- Patricia powiedziała z sarkazmem
- No co?
- Nic, nic żartuję tylko- uśmiechnęła się
- Raz, dwa trzy, słychać mnie? Dzień dobry, tu mówi Wasz dyrektor. Mam bardzo ważne ogłoszenie. Jutrzejsza studniówka zostaje odwołana, ze względu na... na... na sprawy organizacyjne. Termin został przeniesiony na najbliższy piątek. Dziękuję.
- O nie nie! Muszę zawiadomić kosmetyczkę!- Amber zaczęła panikować, szukając komórki.
- Eddie, ty wyjeżdżasz w piątek, prawda?
- Tak, rano.
  Z sali teatralnej wyszliśmy na korytarz. Kierowałem się w stronę gabinetu taty. Chciałem zapytać dlaczego zmienił termin studniówki doskonale wiedząc, że wyjeżdżam w piątek. Po chwili zobaczyłem, że drzwi gabinetu otworzyły się. W drzwiach zobaczyłem Jessice. Wychodząc spojrzała na mnie nieprzyjaźnie, ale jej twarz była rozradowana.
 Poczułem jak Patricia zacisnęła moją rękę, za którą mnie trzymała.
- Co jest Gaduło?
- Nic. Po prostu tak reaguję gdy ją widzę.
  Hej kochani! To już 45 opowiadanie. Jak sami wiecie już za niedługo zaczyna się szkoła. Nie mam pojęcia, kiedy będzie następne opowiadanie. Może szybko, może trochę później. Bądźcie jednak dobrej myśli. Następne opowiadanie będzie! W międzyczasie zapraszam do wchodzenia tutaj i komentowania ♥  Pa! :* :*
P.S Od poniedziałku do piątku od 20.30 lecą 3 odcinki TDA! ^^ DZIĘKUJĘ ZA PRZESZŁO 19 000 WYŚWIETLEŃ! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Opowiadanie 44

                                                                         Oczami Patrici
                                                                  
   Razem z Amber wróciłyśmy z zakupów i poszłyśmy do domu. Wchodząc do domu w holu spotkałyśmy Jessicę.
-Zakupy udane?- zapytała spoglądając na mnie.
-Nie jestem zbytnio zadowolona. W sklepie nie mieli naszyjnika z najnowszego katalogu.- odpowiedziała Amber spuszczając głowę.
- Nie jesteś zadowolona? To dziwne bo wykupiłaś połowę sklepu-  zaśmiałam się.
-Może masz rację. Tak zakupy były udane Jessica. Pójdę na górę i zastanowię się nad studniówkową stylizacją- powiedziała Amber wchodząc po schodach.
-Ej ty! Nie idziesz na studniówkę?- Jessica zwróciła się do mnie.
-Idę, a co? I mam imię.- odpowiedziałam
- Jak ci tam było? Aaa Patricia tak? Myślałam, że nie masz z kim iść.
-Jak to? Przecież Eddie..
-Hmm... Myślisz, że cię zaprosi? Wątpie...
-Eee... sorry bardzo, ale ta gadka nie ma sensu.
-Niby dlaczego? Chciałam ci powiedzieć, że bardzo dobrze dogaduję się z Eddiem i nie zdziwił by mnie fakt gdyby to on mnie zaprosił, a nie ciebie.
-Heh! Odczep się od Eddiego okej!?
- To nie twoja własność!
-Zostaw mnie i mojego chłopaka w spokoju! Nie wtrącaj się w nasze sprawy! Jedynym problemem, którym mamy jesteś ty! Może podoba ci się Eddie i mogłabyś go mieć jakby był z inną, ale źle trafiłaś, bo akurat jest ze mną!
- Masz coś jeszcze do dodania?
- Po prostu zostaw Eddiego rozumiesz! I nie flirtuj z nim!
- Och, nie wiesz co mówisz.- powiedziała złośliwie Jessica.
-Ooo wiem doskonale.
-Mogę cię zniszczyć w każdej chwili!
-Nie sądzę.- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i spostrzegłam Eddiego stojącego w drzwiach.
- O hej Eddie!- powiedziała Jessica uśmiechając się przesadnie.
-Patricio chodźmy do mojego pokoju- Eddie nie odpowiedział Jessice tylko spojrzał na nią spode łba.
 Eddie wziął mnie za rękę i poszedł ze mną do pokoju jego i Fabiana . Po wejściu do pokoju Eddie usiadł na łóżku, a ja oparłam się o drzwi. 
- Od kiedy to jesteś taka zazdrosna o mnie?- zapytał Eddie
-Co? Jak ja mogę być zazdrosna o kogoś takiego jak ty? Haha śmieszne- odpowiedziałam powstrzymując się od śmiechu.
-A znasz jeszcze jakiegoś innego Eddiego Gaduło?
-Wiesz nie rozmawialiśmy już od...- 2 dni- powiedzieliśmy w tym samym czasie-No właśnie. W ciągu tylu dni mogło się wiele zdarzyć nie sądzisz skunksie?
- Gaduło naprawdę myślisz, że jestem twoją własnością?
- Ehh musiałam coś wymyślić wiesz. Jessica po prostu mnie zdenerwowała i musiałam coś wymyślić na szybko rozumiesz? Już dawno chciałam jej wygarnąć wszystko co zrobiła. No przecież spontany są najlepsze co nie Eddie? A co nie jesteś moją własnością? Haha proszę cię. Mam cię na zawołanie Eddie. Eddie?
-Aaa już, już skończyłaś swój monolog tak?
- Ty...
-Gaduło... mogę być twoją własnością, ale ty również jesteś moją.
-Co? Ja nie chodzę za tobą jak jakaś...
-Patricio jesteś! Jesteś bo należysz do mnie. Należysz do mojego świata. Jesteś tylko ty i zawsze będziesz. Pamiętaj o tym. I nigdy nie zapomnij. Nawet jeśli coś nam przeszkodzi. Pamiętaj o tym!
- Ooo okej, spoko nie ma problemu.
-Kocham cię- powiedział Eddie spoglądając mi w oczy i szykując się do pocałunku.
- Ja, ja też- odpowiedziałam.
Chciałabym mu powiedzieć otwarcie o tym co czuję po prostu powiedzieć "Kocham cię", ale nie potrafię tego zrobić. Usta odmawiają mi posłuszeństwa. Ale! Ale powiem mu! Obiecałam sobie! Powiem mu... kiedyś. Teraz starałam się nie myśleć.

    Hej jestem już z kolejnym opowiadaniem! Podobało się? Zapraszam również tutaj ♥  Do zobaczenia kochani!

sobota, 16 sierpnia 2014

Opowiadanie 43

                                                                     Oczami Patrici
  Będąc już na miejscu Amber od razu zabrała mnie do jednego z największych sklepów, które kiedykolwiek widziałam.
-Ceny tu muszą być ogromne- powiedziałam rozglądając się po sklepie.
-Nie wcale nie są- odpowiedziała Amber.-Chodź idziemy pooglądać sukienki- dodała rozradowana Amber.
Po kilkunastu minutach Amber trzymała w ręku już kilka sukienek.
-Kupujesz je tak?- zapytałam
-Nie wszystkie. Może ze dwie.- odpowiedziała
-Okej to idź je przymierzyć, a ja się jeszcze tu trochę porozglądam.- zachęciłam Amber szczerym uśmiechem.
Chwilę później błądziłam między sukienkami wieczorowymi. Ne ceny wcale nie były ogromne. Były przeogromne! Niespodziewanie moją uwagę przyciągnęła jedna z sukienek. Była koloru czarno-miętowego. Skądś ją kojarzyłam. Wzięłam wieszak z sukienką i zaczęłam się jej przyglądać. W tym samym czasie z przymierzalni wyszła Amber.
-I jak podoba ci się?- zapytała
-Tak pasuje ci w niej. Wyglądasz świetnie- odpowiedziałam
-A ty coś masz? O! Pokaż!
-Ehm... Podoba ci się?
-No jest super!
Nagle dostałam olśnienia.
-Przecież dostałam ją od Eddiego. Pamiętasz?
-No faktycznie.
-Czekaj ile ona kosztuje?
-60 funtów.(około 300 zł.)
-Co!? Wydał na nią 60 funtów?!
-Wow- wybąkała Amber.
-Chyba mam już sukienkę na studniówkę. - powiedziałam wciąż zaskoczona.
                                                                   Oczami Eddiego
  Po lekcjach udałem się do krypty. Ostatnio miała tam miejsce nieprzyjemna sprawa. Patricia zapuściła się w jej tereny. Nie wolno jej! Jessica czekała tam na nią. To ja powiedziałem jej, żeby uciekała. Właściwie to Osirion kazał mi tam iść i uratować Patricię.
  Wreszcie dotarłem do krypty i wszedłem do środka. Ku mojemu zaskoczeniu była tam moja mama.
-Eee... mamo! Zgubiłem się?- udawałem głupiego.
-Eddie musimy porozmawiać- powiedziała stanowczo mama.
-Tutaj?
-To jest najlepsze miejsce na odbycie tej rozmowy.-Słuchaj Eddie. Wiem, że jesteś Osirionem. masz wspaniały dar, ale ten dar trzeba chronić
-Chronię go- powiedziałem
-Troszcz się, chroń i opiekuj się nim. Jeden zły ruch i możesz wszystko stracić. Ja już muszę iść Eddie.
-Jaki zły ruch?
-Pamiętaj! Kocham cię!
-Ja ciebie też mamo.
Zostałem sam. Momentalnie po wyjściu mamy zjawiła się Jessica.
-O Eddie co ty tu robisz?
-Hmm...
-Nie musisz mi się tłumaczyć Eddie. Czekałeś na mnie? Znakomicie. Podobam ci się prawda Eddie?
-Chyba żartujesz- zdenerwowałem się.
-Nie denerwuj się tak kochaniutki.
-Jak mam się nie denerwować?!
-Hmm...Normalnie! Słuchaj mam dla ciebie zadanie. Musi ono zostać wypełnione. Inaczej światu może grozić niebezpieczeństwo i to tylko przez ciebie.
-Jakie znowu zadanie?!
-Musisz zerwać z Patricią, w taki sposób, żeby ją zranić
-Co? Nie, nie!
- Dobrze niech ci będzie nie musisz jej zranić, ale musisz ją opuścić.
-Nigdy.
-Dobrze. Jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię. Ja was rozdzielę.
- Spróbuj ją tylko tknąć!
- Ja nie złamię jej serca, jak ty to mógłbyś uczynić, ale skrzywdzę ją bardziej. Oj Eddie! Skutki nie wypełnienia przez ciebie tego zadania, mogą być tragiczne nie tylko dla ciebie, ale i dla twoich najbliższych, dla osób, które kochasz!
-Patricia...
Hej podobało się? Zachęcam serdecznie do komentowania i zapraszam Was tutaj ♥  Pa!

piątek, 1 sierpnia 2014

Opowiadanie 42

                                                               Oczami Patrici
  Obudziłam się następnego dnia. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 7.00. O tej porze zrobiłabym sobie krótką drzemkę, ale dzisiaj byłam wypoczęta. Dzień zaczęłam tak samo jak zazwyczaj. Po wyjściu z łazienki spojrzałam na zegar. Była 7.25. Wyszłam z pokoju, a na korytarzu spotkałam Amber, z którą udałam się na śniadanie. Weszłyśmy do salonu, w którym panował jak zwykle harmider. Przy stole siedzieli już wszyscy i dyskutowali o nadchodzącej studniówce. Amber zaraz ode mnie odskoczyła i usiadła obok Niny i Alfiego. Uwagę zwrócił na mnie Eddie, który milczał i uśmiechał się do mnie tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Chciałam mu go odwzajemnić, ale wyszedł mi niesmaczny grymas. Po co się w ogóle jeszcze do mnie uśmiecha? Przecież i tak to musi zakończyć. Całą tą naszą relację. Nie miałam wyjścia. Musiałam usiąść obok tej osoby, przy której nie chciałam siadać. Z drugiej strony tak bardzo chciałam zbliżyć się do Eddiego. Nie rozmawialiśmy od 2 dni. Podczas śniadania starałam się nie patrzeć w jego kierunku, ale ciekawość brała górę. Miałam jednak takiego pecha, że gdy tylko zerknęłam w stronę Eddiego, on musiał patrzeć na mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Cały czas czułam, że para jego pięknych, brązowych oczu jest wpatrzona we mnie. Wstałam ze stołu. Jednak zrobiłam to tak niezdarnie, że oczy wszystkich były skierowane na mnie.
-Amber, pójdziesz ze mną do szkoły? Mam do ciebie pytanie- powiedziałam zasuwając za sobą krzesło.
-Jasne z przyjemnością-odpowiedziała z uśmiechem.
-To jakie jest Twoje pytanie?- zapytała Amber, gdy już byłyśmy na zewnątrz
-Poszłabyś ze mną na zakupy?- zapytałam
-Patricio wiedziałam, że kiedyś zadasz to pytanie- jej oczy lśniły- I zwrócisz się z nim do mnie. Oczywiście! Kiedy? Dzisiaj?- Amber nie zamykała buzi.
-Spokojnie. Może być dzisiaj po lekcjach. Dzisiaj szybko kończymy.
-Okej. Zadzwonię do tatusia  i powiem, żeby przysłał po nas autko. Pojedziemy  do mojej ulubionej galerii handlowej.
-Dobrze. Dzięki Amber. Na Tobie zawsze można polegać.
-Nie ma sprawy do usług.
W szkole z Amber na każdej przerwie planowałyśmy nasz wypad. Na wszystkich lekcjach siedziałam z nią  w ławce. Natomiast z Eddiem na  każdej lekcji siedziała Jessica. Czasami na nich zerkałam i nie dało się ukryć, że ona z nim flirtuje. Byłam strasznie wkurzona nie tylko na Jessice, ale też na Eddiego. Przecież wiedział, że gdy przestanie nasz coś łączyć on straci swoje moce. Z drugiej strony to strasznie głupio brzmi. Kim my jesteśmy? Przecież nie jesteśmy w żadnym filmie ani nic. Nie jesteśmy żadnymi super bohaterami. No przynajmniej ja nie jestem.
-Idziemy?- zapytała Amber.
Nie zauważyłam, że już zadzwonił dzwonek.
-Tak idziemy- odpowiedziałam
Spojrzałam jeszcze raz na Jessice i po prostu to co robiła było żałosne.
- Pogadamy sobie później- powiedziałam
-Co?- spytała Amber
- Eee...Idziemy?
-Tak. Samochód już stoi przed szkołą.
Spakowałam się i wyszłam z klasy wraz z Amber. Na zewnątrz stała czarna limuzyna. Zatkało mnie. -Pojedziemy tym?- zapytałam zaskoczona
-Taaa- odpowiedziała uszczęśliwiona Amber.
-Szykuje się długii dzień- powiedziałam.
-I ogromne zakupyy- dodała Amber

 Hej! Już jestem z 42 opowiadaniem :) Podobało się?
Piszcie komentarze kochani, bo to naprawdę motywuje :)
P.S Dodałam, a nie było 8 komentarzy! ;(

wtorek, 29 lipca 2014

Opowiadanie 41

                                                                Oczami Patrici
  Przestań- pomyślałam. Przestań płakać i nie myśl już o nim. Daj sobie z nim spokój. Skoro dowiedziałaś się, że on już i tak do ciebie nic nie czuje, to dlaczego ty masz go darzyć jeszcze jakimś uczuciem. To ma być nieodwzajemniona miłość? Nie! Nie zgadzam się. Wstałam, zrobiłam makijaż, ale wyszłam z pokoju w tym co miałam ubrane. Będąc już na dole  w holu na zegarze wybiła godzina 19.00. Z kuchni dobiegało wołanie Trudy.
-Kolacja, kolacja!
Jako pierwsza zasiadłam do stołu.
-Smacznego- powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Trudy.
-Ehm... Dziękuję- wymamrotałam.
Zabrałam się do jedzenia. Chwilę później do stołu dosiadła się Trudy. Byłam tym zaskoczona. Nigdy z nami nie jadła. Aktualnie stół był pusty i nikogo przy nim nie było, ale to i tak było zaskakujące. Kilka minut później do salonu wszedł Victor i także zasiadł do stołu. Byli już wszyscy z wyjątkiem Niny, Fabiana, Amber, Alfiego, Jeroma, Eddiego...
- Gdzie są wszyscy do diabła?- zapytałam już lekko zdezorientowana.
-Dyrektor Sweet zabrał wszystkich do restauracji. Myślałam, że  tym wiesz.- odpowiedziała Trudy
-Nie, nic nie wiem. Do restauracji?
-Tak, na kolację pożegnalną- powiedziała Trudy
-Pożegnalną?
-Tak, pożegnalną. Dlaczego ty tam nie jesteś?- zapytał Victor
-Eee... zwolniłam się z ostatniej lekcji, bo, bo bolała mnie głowa- wymyśliłam
-Ahaa, a już wszystko dobrze?-zapytała zatroskana Trudy.
-Tak, tak. Już dobrze.- odpowiedziałam
-No to wszystko wyjaśnia, ale nikt nie zadzwonił spytać gdzie jesteś.
-Najwyraźniej o mnie zapomnieli...-zamyśliłam się- Ale to nieważne. Trudy mówiłaś coś o  o tej kolacji pożegnalnej?
-Tak. Dyrektor zorganizował tę kolację dla Eddiego i jego przyjaciół, czyli dla Was, ponieważ Eddie wyjeżdża do Ameryki. nawet nie ukończy tu szkoły- mówiła Trudy ze smutkiem- To taki dobry i grzeczny chłopak, a do tego taki przystojniak z niego wyrósł.
-Powiedziałbym, że Edison jest przeciwieństwem słowa grzeczny- zakpił Victor.
-Och przestań Victorze. Zdarzało mu się popełniać błędy, ale kto z nas ich nie popełnia. Mam nadzieję, że w tej Ameryce Eddie ułoży sobie życie, znajdzie ukochaną...
-Taak...Kiedy Eddie wyjeżdża?
- W piątek rano- odpowiedziała Trudy
-W ten piątek?!
-Tak-odpowiedział Victor
Dzisiaj jest poniedziałek...
-Wyjeżdża za 4 dni?!- krzyknęłam
-Uspokój się Williamson- powiedział szorstko Victor
-Tak słoneczko- powiedziała Trudy- Eddie Cię nie poinformował? Przecież jesteś jego koleżanką. Powinien powiedzieć Ci takie rzeczy.
-No nic nie wspominał- słowa z trudem przechodziły mi przez gardło. -Pójdę już do siebie. Jestem bardzo zmęczona. Dziękuję za kolację- powiedziałam wstając z krzesła.
-Dobrze Patricio. Dobranoc- powiedziała Trudy.
-Dobranoc- odpowiedziałam.
Będąc już na górze usiadłam do biurka i zaczęłam odrabiać pracę domową.
-Co się ze mną dzieje?- to było zaskakujące, ze ja bez żadnego przymusu odrabiam lekcje. Podczas nieobecności Amber postanowiłam, że poszukam czegoś na temat studniówki. Nie wiedziałam kiedy się odbywa. Chciałam sprawdzić datę, bo nie wiedziałam czy Eddie jeszcze wtedy będzie. Z różowego notatnika Amber dowiedziałam się, że studniówka jest w czwartek w tym tygodniu. Odetchnęłam z ulgą. Tak, więc studniówka miała odbyć się w czwartek. Dzień przed wyjazdem Eddiego.

Hej :* Z 41 opowiadaniem jestem już nieco szybciej. Myślę, że Wam się spodobało. Piszcie komentarze :)
Do zobaczenia :)
P.S 8 komentarzy = następne opowiadanie

piątek, 18 lipca 2014

Opowiadanie 40

  Hej! Jestem z 40 już opowiadaniem i myślę, że tutaj wciąż jesteście. Mam do Was prośbę. W komentarzach napiszcie co mogłoby zdarzyć się w opowiadaniu. Buziaczki :* Przyjemnego czytania :)

                                                              Oczami Eddiego
  W nocy nie zmrużyłem oka. Wstałem leniwie z łóżka, ubrałem się i poszedłem na śniadanie. Patrici nie było. No własnie Patricia... Informacja o moim wyjeździe chyba ją nie za bardzo poruszyła. Wczorajszej nocy wyszła z pokoju bez słowa. Może poczuła ulgę? Ucieszyła się, że prawdopodobnie nie będzie mnie długo? Nie czuje tego samego, co ja?... No własnie tego dziwnego uczucia. Myślisz o normalnej dziewczynie. Normalnej, chociaż na swój własny sposób wyjątkowej. I nagle zatracasz się w swoich własnych, poplątanych myślach. Nie możesz zasnąć, rozpamiętując jej ostatni uśmiech, który posłała ci na pożegnanie. Jej ostatnie słowo skierowane do ciebie, jej ostatnie spojrzenie... Jak nazwać to uczucie? Zauroczenie? Ciągle nad tym rozmyślam.  Na śniadaniu nie było jej dość długo, a ja musiałem iść już do szkoły pogadać z tatą o tym wszystkim.
  Kierując się do gabinetu mojego ojca usłyszałem krzyki. Otworzyłem drzwi.
-Co tu się dzieje?- krzyknąłem zdziwiony i lekko zaskoczony.
Z Sweetem rozmawiała Patricia.
-Naprawdę bardzo mi przykro Patricio- powiedział ze smutkiem, ale i z powagą mój tata- Najlepiej będzie jak już pójdziesz.
Po tych słowach zapanowała cisza. Było słychać jedynie nasze oddechy. Zupełnie nie wiedziałem o co chodzi. Odwrócona plecami do mnie Patricia stała jak słup. Nagle odwróciła się. Po jej policzkach spływały łzy. Wychodząc nawet na mnie nie zerknęła.
-O czym rozmawialiście?-zapytałem zaniepokojony
-O Twoim wyjeździe- odpowiedział
-Nie da się nic zrobić?-spytałem
-Nie synu...- odparł Sweet
Następnie zaczęliśmy rozmawiać o szczegółach dotyczących Ameryki.
                                                              Oczami Patrici
  Po wyjściu z gabinetu otarłam łzy i udałam się do wyjścia.

 Lekcje i tak kończymy dzisiaj o 15, a ostatnią lekcja jest matematyka. Idąc w stronę Anubisa niespodziewanie coś przyciągało mnie do miejsca, gdzie znajdowała się krypta. Poszłam tam tylko z czystej ciekawości. Ustaliliśmy z Sibuną, ze krypta nie kryje już żadnych tajemnic,a nawet jeśli, to w żaden sposób nie możemy ich rozwiązać. Pogoda była okropna! Niebo było zachmurzone i zapowiadało się na ulewę z burzą. Poznałam to po dużej gromadzie przelatujących nade mną ptaków. Dochodząc do krypty chciałam spojrzeć najpierw do środka, czy nie ma tam nic groźnego, ponieważ trzeba przyznać dawno tutaj nie byłam. Chciałam wejść do środka, kiedy to usłyszałam szelest liści. Zesztywniałam. Na dworze było ciemno, chociaż była dopiero 14.30. Usłyszałam grzmot, a z nieba zaczęło powoli padać. Za jednym z drzew ujrzałam postać. Przestraszyłam się. Zaczęło lać, a  grzmoty powtarzały się co kilka sekund. Osoba ta zaczęła się do mnie zbliżać. Chciałam  uciec, ale po prostu nie potrafiłam.
-Uciekaj!- usłyszałam głos
Zaczęłam biec w stronę domu. Deszcz nie przestawał padać, wręcz przeciwnie przybierał na sile. Biegnąc upadłam. Wreszcie trafiłam do domu. Byłam cała przemoknięta, brudna, sparaliżowana strachem. Poszłam na górę. Wzięłam kąpiel, zmyłam makijaż, ubrałam się w suche i czyste ubrania i położyłam się do łóżka. Teraz mogłam myśleć tylko o wyjeździe Eddie'go i tylko o nim.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Opowiadanie 39

                                                              Oczami Patrici
  Szliśmy z Eddiem za rękę szkolnym korytarzem kierując się do wyjścia. Omijaliśmy właśnie gabinet dyrektora, kiedy to wyszedł z niego Sweet.
-Eddie mogę Cię prosić do siebie?- zapytał
-Eee... Poczekasz Patricio?- odwrócił się w moją stronę
-Tak, idź poczekam- odpowiedziałam puszczając jego rękę.
Eddie wszedł do gabinetu i zamknął drzwi. Pozostało mi tylko czekać na Eddiego, ponieważ lekcje się już skończyły i wracaliśmy do domu. Tak więc czekałam, czekałam... Minęło 10 minut, 20,30,40. Minęła godzina. Byłam zmęczona i chciałam wejść do gabinetu zapytać jak długo jeszcze ta rozmowa będzie trwać. Jednak pomyślałam, że nie będę się wtrącać. Wyszłam ze szkoły. Po paru minutach byłam już w domu. Spojrzałam na zegar, który stał w holu. Była 17. Westchnęłam i poszłam do swojego pokoju. Kolacja była dopiero za 2 godziny. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, skoro miałam tak dużo czasu.
  Po relaksującej kąpieli stanęłam przy lustrze i zaczęłam robić makijaż.
-Wybrana...Jedynaaa...- usłyszałam głosy
Przeszły mnie ciarki. Jedynym logicznym wytłumaczeniem może być tylko głupota Jeroma i Alfiego. Zignorowałam to. Skończywszy makijaż, wyszłam z łazienki. Ubrałam się. Była 18. 50. Poszłam na dół. Przepyszny zapach unosił się w salonie. Ja jako pierwsza usiadłam do stołu. Po paru minutach Trudy podała kolację. Sięgnęłam po naleśniki z bitą śmietaną i owocami.
-Pycha- powiedziałam zajadając się pysznościami.
Dopiero teraz zauważyłam, że miejsce, które zazwyczaj jest zajęte jest puste.
-Gdzie Eddie?- zapytałam
-Nie wiem, nigdzie go nie widziałem- odpowiedział Fabian
-Twój książę z bajki zniknął?-zakpił Jerome
-Zamknij się!- odparłam
-Spokojniee. Wiecie jaki dziś dzień?- zapytał Jerome
-Niee- odpowiedział Alfie wkładając sobie do ust babeczkę truskawkową.
-Za miesiąc koniec szkoły!- oznajmił z entuzjazmem
Nie wiem czy ta wiadomość mnie ucieszyła czy wręcz odwrotnie. Już dawno ustaliliśmy z Eddiem gdzie idziemy na studia. Dziewczyny zaczęły chichotać  i rozmawiać o nadchodzącej studniówce.
-Nie wierzę, już koniec szkoły, a dopiero niedawno wszystko się zaczęło- wspominała Nina
Usłyszałam kroki  w holu.
- No, nareszcie koniec budy!- krzyknął Eddie
Eddie poszedł do swojego pokoju. Wstałam od stołu  i poszłam za nim. Zapukałam do drzwi.
-Nie ma mnie!- powiedział
Weszłam do pokoju. Eddie leżał na łóżku.
-Co jest?- zapytałam
-Nic- odpowiedział szybko
- O czym rozmawiałeś ze swoim ojcem?
- O niczym fajnym- odpowiedział
- Powiedz mi
-O studiach
-No to w czym problem?
Eddie wstał z łóżka i podszedł do mnie.
-Będę studiował...
-No tak...
- Ale nie tutaj...
-To gdzie? Możemy jeszcze złożyć podania gdzie indziej...
-Nie będę studiował tutaj, ani w Anglii...-Wracam do Ameryki- powiedział Eddie ze smutkiem w oczach
To co usłyszałam było dla mnie szokiem.

Wyszłam z pokoju bez słowa. Poszłam na górę do pokoju nie myśląc już o niczym tylko o słowach, które jako ostatnie usłyszałam od Eddiego. Weszłam do pokoju i położyłam się do łóżka i po prostu zaczęłam płakać.

 Witajcie kochani po bardzo długiej przerwie. Wybaczcie, że tak długo nie pisałam, ale zastanawiałam się czy prowadzenie bloga ma jeszcze sens. Na razie będę pisała opowiadania, jeśli oczywiście będziecie chcieli je czytać. Po prawej stronie możecie zagłosować w ankiecie i wystarczy kliknąć w odpowiedź Tak lub Nie. Zachęcam do czytania i komentowania i wchodzenia na mojego 2 bloga :)
Do zobaczenia! :*