sobota, 30 sierpnia 2014

Opowiadanie 46

                                                                  Oczami Patrici
    Po odejściu Jessici weszliśmy do gabinetu Sweeta.
-Musimy pogadać- rzucił Eddie
-To samo chciałem Ci zaproponować- odpowiedział dyrektor- Patricio możesz przekazać uczniom, że ostatnia lekcja zostaje odwołana.- dodał
-Okej. Z jakiego powodu?- zapytałam.
-Mam do omówienia z Eddiem kilka spraw. Tak więc ty zostajesz- pokazał palcem na Eddiego- A ty i reszta klasy możecie wracać do domu.
-Dobra to ja już się oddalę- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
   Tak jak mi kazano przekazałam wszystkim, że lekcja ze Sweetem została odwołana i mogą wrócić do swoich domów. Wszystkich bez wyjątków ta wiadomość ucieszyła.
-Idziesz z nami?- zapytała Nina z obok stojącym Fabianem i Amber.
-Jasne- odpowiedziałam dołączając do grupy.
   Przez całą drogę do domu tłumaczyłam wszystkim dlaczego to Eddie wyjeżdża. Później Amber zmieniła temat. Gdy już dotarliśmy do domu Trudy czekała na nas z obiadem. Razem z dziewczynami poszłam się przebrać i umyć ręce. Nieco później zeszłyśmy na obiad. Przy stole panowała wesoła atmosfera. Eddiego nadal nie było, ale było to zrozumiałe. W końcu jutro wyjeżdża i razem z tatą muszą to wszystko zaplanować. Po skończeniu posiłku zaczęłam rozmawiać z Joy, która zaproponowała spacer.  Zgodziłam się. Spacerując rozmawiałyśmy o dawnych czasach. Po pół godzinie dołączył do nas Jerome. Chciałam ich zostawić samych. Poza tym i tak chciałam już wracać do domu bo na zewnątrz było bardzo zimno.
   Po przyjściu do domu włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś porządniejszy film, tak więc postanowiłam go obejrzeć. Do wspólnego oglądania dołączyli się wszyscy uczniowie Anubisa, którzy byli w domu.Film skończył się o 19.00. Trudy ponownie poinformowała nas o kolacji czekającej na stole. Wszyscy stali z miejsc i zasiedli przy stole. Po kolacji poszłam na górę.
   Położyłam się na łóżku i z nudów zaczęłam przeglądać album ze zdjęciami. Zdjęcia w albumie były ułożone w kolejności chronologicznej, czyli od moich najmłodszych lat do teraz. Przeglądając tak album nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju weszła  Jessica. Oderwałam wzrok od zdjęcia przedstawiającego mnie i Joy i zerknęłam na nią. Ten szyderczy uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Była ubrana w krótką sukienkę i akurat nakładała kolejną warstwę tapety na twarz.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytałam
- Tak na randkę- odpowiedziała sztucznie się uśmiechając
- Z kim?- miałam złe przeczucie
-Z Jamesem.
-Och z nim? Życzę udanej randki.- ulżyło mi.
-Tak, niestety tylko z nim.- odpowiedziała wychodząc.
Wróciłam do dalszego oglądania zdjęć. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam
Do pokoju wszedł Eddie.
-Hej Gaduło- powiedział
-Heej. I jak rozmowa z tatą?- zapytałam
-Niezbyt udana- odpowiedział spuszczając wzrok-Co robisz?- usiadł na moim łóżku.
- Wspominam...
-Aaa to ten album, który dostałaś od rodziców?
-Tak.
Eddie już dużo o nim wiedział. Album musiałam co jakiś czas uzupełniać dodając nowe zdjęcia, które zawierały ważne wydarzenia z mojego życia. Nic więc dziwnego, że Eddie znajdował się na wielu fotografiach.
- Wracając do tej rozmowy z twoim tatą.- zaczęłam
- Patricio naprawdę nie chcę tego robić- powiedział Eddie smutniejąc.
- Czego?
-Opuszczać Cię
- Ja też tego nie chcę.
Eddie uśmiechnął się delikatnie, ale wciąż miał spuszczoną głowę.
- Ale to tylko kilka miesięcy, a później znowu mnie zobaczysz- próbowałam go jakoś pocieszyć, chociaż mi też było ciężko.
Blondyn westchnął. I podniósł głowę. W oczach miał łzy.
- Eddie, to tylko kilka miesięcy, prawda?
Nie usłyszałam odpowiedzi.
- Prawda?- powtórzyłam
- Niestety nie. Nie kilka miesięcy- chłopak odpowiedział szepcząc.
- Co? To ile?
Eddie odwrócił głowę i wstał. Ja zrobiłam to samo.
- Eddie powiesz mi wreszcie? Jak długo będziesz w tej Ameryce?
-Patricio...
-Powiedz mi!- w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wyjeżdżam tam na stałe.
- Co?! To jakiś żart? Żartujesz ze mnie w tym momencie tak?
- Patricio naprawdę chciałbym, żeby to wszystko okazało się wielkim żartem. Lecz niestety...- ponownie się odwrócił.
- Nie możesz...nie możesz...- mówiłam, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Patricio... - powiedział nawet się nie odwracając w moją stronę.
-Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz tak po prostu wyjechać! Rozumiesz! Nie możesz mnie zostawić tutaj samej!

- A myślisz, że chcę?!
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Ciągle mam taką nadzieję. Ale powoli zaczynam wątpić w twoje uczucia do mnie... -powiedziałam ocierając łzy
- Co? Moje uczucia są prawdziwe. W zeszłym roku też miałem wyjechać z powrotem do Ameryki, ale zostałem ze względu na Ciebie! Zostałem wtedy, kiedy to jeszcze nie byliśmy ze sobą. I myślisz, że teraz gdy z tobą jestem, gdy jesteś dla mnie naprawdę ważna chcę wyjechać? Wszystko to robię dla nas! Dla Ciebie!- Eddie mówił mi to prosto w oczy, powstrzymując się od łez.
- Nie, nie prawda. Nie widzisz, że to wszystko przez Jessicę?  Ona coś kombinuje razem z tym stowarzyszeniem.
- Jessica nie ma z tym nic wspólnego. Oddalamy się przez moje moce. Moce Osiriona.
- Mi Twoje moce nie przeszkadzają. Ty się po prostu boisz Eddie...
-Boję? Czego?
- Boisz się czegoś, czego nie możesz zrozumieć. I tak to będziesz musiał powiedzieć, żeby wyjechać. Tak więc powiedz to teraz.
- Patricio nie zgrywaj tu teraz jakiś głupich scen.- powiedział Eddie
- Powiedz to, bo za żadne skarby nie pozwolę Ci wyjechać! Powiedz, że już do mnie nic nie czujesz. Powiedz, że mnie już nie kochasz!
- Ale to nieprawda!
- Jeśli tego nie zrobisz to nie pozwolę Ci wyjechać!
- Dobrze.
Czekałam na ten największy ból, który z pewnością przyjdzie po usłyszeniu tych słów. Zamiast tego poczułam przyjemne ciepło. Pocałunek. Ostatni pocałunek, chłopaka, którego kocham.
- Musiałem zostawić coś przyjemniejszego po sobie. A teraz...
- A teraz- powtórzyłam bez żadnych emocji cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie jesteśmy dla siebie stworzeni, uczucie, które kiedyś być może było już wygasło. Patricio już nie mogę udawać, że Cię kocham. To koniec.
- Te.. teera...teraz możesz wyjechać- powiedziałam a z moich oczu poleciały kolejne łzy.
- Żegnaj Gaduło- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
 Później otworzył drzwi i wyszedł. Po prostu wyszedł. Ostatnie pożegnanie za nami. Jak przewidywałam ból się pojawił. Odczuwałam go w każdym miejscu mojego ciała. Czy to już koniec? Nie chciałam w to wszystko uwierzyć. Położyłam się do łóżka.
   Chwilę później mój stan się pogorszył. Byłam cała mokra. Od łez, które spływały jedna po drugiej. Najgorsze uczucie na świecie. Czułam się jak nigdy dotąd. Najgorszy moment w moim życiu.


Heej :* I co myślicie o 46 opowiadaniu? Naprawdę się nad nim dużo napracowałam, ale to wszystko dla Was! ♥ Wzruszyliście się?  Piszcie komentarze kochani  z recenzjami i opiniami  :)  No i myślę, że jest wystarczająco długie i nie pojawią się już komentarze dotyczące długości opowiadania. Kochani komentujcie, obserwujcie :) Prowadzę tego bloga dla Was! Kocham i pozdrawiam moich czytelników! :* :* :* ♥ Odpowiadam na każdy komentarz pod tym postem!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Opowiadanie 45

                                                                       Oczami Eddiego

   Następnego dnia w szkole na wszystkich lekcjach siedziałem razem z Patricią. Chwile spędzone w jej towarzystwie mijały cudownie, ale szybko. Zdecydowanie za szybko. Wiedziałem, że muszę ją chronić. Strach nawet pomyśleć co mogło się wydarzyć przez te 2 dni. Wtedy, gdy nie byłem z moją dziewczyną. Niestety bycie z Patricią nie wystarczy by ją chronić.
-Nie chcę cię opuszczać- powiedziałem z czułością w głosie
- Myślałam, że chcesz- Patricia spuściła wzrok.
- Co? Jak bym mógł cię opuścić skoro jesteś dla mnie tak ważna?- zapytałem zaskoczony
-  Twój tata powiedział mi, że wyjeżdżasz tylko dlatego, że nie chcesz ze mną dłużej być.
- To nie prawda! Patricio muszę wyjechać by cię chronić. Ojciec powiedział, że muszę nauczyć się kontrolować moje moce. Niestety z dala od ciebie.
- Nie ma innego rozwiązania? Musisz wyjechać aż do Ameryki?
- Czym dalej tym lepiej.
- Jak długo tam będziesz?
-Kilka miesięcy.
-Miesięcy? Będziesz się ze mną jakoś kontaktować?
- Myślę, że tak. W końcu tylko moje moce stoją nam na drodze.
- Dlaczego?
- Gdybym nie był Osirionem całe te zło nie byłoby dla nas problemem, a ono najbardziej dotyka nas z całej Sibuny zauważyłaś?
- No tak.
- Właśnie. Hmm... Cały czas nie rozumiem, dlaczego mój tata cię tak okłamał.
- Przecież jest w stowarzyszeniu.
- No niby tak, ale on taki nie jest. Oni tacy nie są.
-Oni?
- Moi rodzice. Oni się czegoś boją.
- Hmm... bardzo możliwe. Będę tęsknić.
- Ja też, ale pamiętaj! Przed nami jeszcze jutrzejsza studniówka.
- Świetnie- Patricia powiedziała z sarkazmem
- No co?
- Nic, nic żartuję tylko- uśmiechnęła się
- Raz, dwa trzy, słychać mnie? Dzień dobry, tu mówi Wasz dyrektor. Mam bardzo ważne ogłoszenie. Jutrzejsza studniówka zostaje odwołana, ze względu na... na... na sprawy organizacyjne. Termin został przeniesiony na najbliższy piątek. Dziękuję.
- O nie nie! Muszę zawiadomić kosmetyczkę!- Amber zaczęła panikować, szukając komórki.
- Eddie, ty wyjeżdżasz w piątek, prawda?
- Tak, rano.
  Z sali teatralnej wyszliśmy na korytarz. Kierowałem się w stronę gabinetu taty. Chciałem zapytać dlaczego zmienił termin studniówki doskonale wiedząc, że wyjeżdżam w piątek. Po chwili zobaczyłem, że drzwi gabinetu otworzyły się. W drzwiach zobaczyłem Jessice. Wychodząc spojrzała na mnie nieprzyjaźnie, ale jej twarz była rozradowana.
 Poczułem jak Patricia zacisnęła moją rękę, za którą mnie trzymała.
- Co jest Gaduło?
- Nic. Po prostu tak reaguję gdy ją widzę.
  Hej kochani! To już 45 opowiadanie. Jak sami wiecie już za niedługo zaczyna się szkoła. Nie mam pojęcia, kiedy będzie następne opowiadanie. Może szybko, może trochę później. Bądźcie jednak dobrej myśli. Następne opowiadanie będzie! W międzyczasie zapraszam do wchodzenia tutaj i komentowania ♥  Pa! :* :*
P.S Od poniedziałku do piątku od 20.30 lecą 3 odcinki TDA! ^^ DZIĘKUJĘ ZA PRZESZŁO 19 000 WYŚWIETLEŃ! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Opowiadanie 44

                                                                         Oczami Patrici
                                                                  
   Razem z Amber wróciłyśmy z zakupów i poszłyśmy do domu. Wchodząc do domu w holu spotkałyśmy Jessicę.
-Zakupy udane?- zapytała spoglądając na mnie.
-Nie jestem zbytnio zadowolona. W sklepie nie mieli naszyjnika z najnowszego katalogu.- odpowiedziała Amber spuszczając głowę.
- Nie jesteś zadowolona? To dziwne bo wykupiłaś połowę sklepu-  zaśmiałam się.
-Może masz rację. Tak zakupy były udane Jessica. Pójdę na górę i zastanowię się nad studniówkową stylizacją- powiedziała Amber wchodząc po schodach.
-Ej ty! Nie idziesz na studniówkę?- Jessica zwróciła się do mnie.
-Idę, a co? I mam imię.- odpowiedziałam
- Jak ci tam było? Aaa Patricia tak? Myślałam, że nie masz z kim iść.
-Jak to? Przecież Eddie..
-Hmm... Myślisz, że cię zaprosi? Wątpie...
-Eee... sorry bardzo, ale ta gadka nie ma sensu.
-Niby dlaczego? Chciałam ci powiedzieć, że bardzo dobrze dogaduję się z Eddiem i nie zdziwił by mnie fakt gdyby to on mnie zaprosił, a nie ciebie.
-Heh! Odczep się od Eddiego okej!?
- To nie twoja własność!
-Zostaw mnie i mojego chłopaka w spokoju! Nie wtrącaj się w nasze sprawy! Jedynym problemem, którym mamy jesteś ty! Może podoba ci się Eddie i mogłabyś go mieć jakby był z inną, ale źle trafiłaś, bo akurat jest ze mną!
- Masz coś jeszcze do dodania?
- Po prostu zostaw Eddiego rozumiesz! I nie flirtuj z nim!
- Och, nie wiesz co mówisz.- powiedziała złośliwie Jessica.
-Ooo wiem doskonale.
-Mogę cię zniszczyć w każdej chwili!
-Nie sądzę.- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i spostrzegłam Eddiego stojącego w drzwiach.
- O hej Eddie!- powiedziała Jessica uśmiechając się przesadnie.
-Patricio chodźmy do mojego pokoju- Eddie nie odpowiedział Jessice tylko spojrzał na nią spode łba.
 Eddie wziął mnie za rękę i poszedł ze mną do pokoju jego i Fabiana . Po wejściu do pokoju Eddie usiadł na łóżku, a ja oparłam się o drzwi. 
- Od kiedy to jesteś taka zazdrosna o mnie?- zapytał Eddie
-Co? Jak ja mogę być zazdrosna o kogoś takiego jak ty? Haha śmieszne- odpowiedziałam powstrzymując się od śmiechu.
-A znasz jeszcze jakiegoś innego Eddiego Gaduło?
-Wiesz nie rozmawialiśmy już od...- 2 dni- powiedzieliśmy w tym samym czasie-No właśnie. W ciągu tylu dni mogło się wiele zdarzyć nie sądzisz skunksie?
- Gaduło naprawdę myślisz, że jestem twoją własnością?
- Ehh musiałam coś wymyślić wiesz. Jessica po prostu mnie zdenerwowała i musiałam coś wymyślić na szybko rozumiesz? Już dawno chciałam jej wygarnąć wszystko co zrobiła. No przecież spontany są najlepsze co nie Eddie? A co nie jesteś moją własnością? Haha proszę cię. Mam cię na zawołanie Eddie. Eddie?
-Aaa już, już skończyłaś swój monolog tak?
- Ty...
-Gaduło... mogę być twoją własnością, ale ty również jesteś moją.
-Co? Ja nie chodzę za tobą jak jakaś...
-Patricio jesteś! Jesteś bo należysz do mnie. Należysz do mojego świata. Jesteś tylko ty i zawsze będziesz. Pamiętaj o tym. I nigdy nie zapomnij. Nawet jeśli coś nam przeszkodzi. Pamiętaj o tym!
- Ooo okej, spoko nie ma problemu.
-Kocham cię- powiedział Eddie spoglądając mi w oczy i szykując się do pocałunku.
- Ja, ja też- odpowiedziałam.
Chciałabym mu powiedzieć otwarcie o tym co czuję po prostu powiedzieć "Kocham cię", ale nie potrafię tego zrobić. Usta odmawiają mi posłuszeństwa. Ale! Ale powiem mu! Obiecałam sobie! Powiem mu... kiedyś. Teraz starałam się nie myśleć.

    Hej jestem już z kolejnym opowiadaniem! Podobało się? Zapraszam również tutaj ♥  Do zobaczenia kochani!

sobota, 16 sierpnia 2014

Opowiadanie 43

                                                                     Oczami Patrici
  Będąc już na miejscu Amber od razu zabrała mnie do jednego z największych sklepów, które kiedykolwiek widziałam.
-Ceny tu muszą być ogromne- powiedziałam rozglądając się po sklepie.
-Nie wcale nie są- odpowiedziała Amber.-Chodź idziemy pooglądać sukienki- dodała rozradowana Amber.
Po kilkunastu minutach Amber trzymała w ręku już kilka sukienek.
-Kupujesz je tak?- zapytałam
-Nie wszystkie. Może ze dwie.- odpowiedziała
-Okej to idź je przymierzyć, a ja się jeszcze tu trochę porozglądam.- zachęciłam Amber szczerym uśmiechem.
Chwilę później błądziłam między sukienkami wieczorowymi. Ne ceny wcale nie były ogromne. Były przeogromne! Niespodziewanie moją uwagę przyciągnęła jedna z sukienek. Była koloru czarno-miętowego. Skądś ją kojarzyłam. Wzięłam wieszak z sukienką i zaczęłam się jej przyglądać. W tym samym czasie z przymierzalni wyszła Amber.
-I jak podoba ci się?- zapytała
-Tak pasuje ci w niej. Wyglądasz świetnie- odpowiedziałam
-A ty coś masz? O! Pokaż!
-Ehm... Podoba ci się?
-No jest super!
Nagle dostałam olśnienia.
-Przecież dostałam ją od Eddiego. Pamiętasz?
-No faktycznie.
-Czekaj ile ona kosztuje?
-60 funtów.(około 300 zł.)
-Co!? Wydał na nią 60 funtów?!
-Wow- wybąkała Amber.
-Chyba mam już sukienkę na studniówkę. - powiedziałam wciąż zaskoczona.
                                                                   Oczami Eddiego
  Po lekcjach udałem się do krypty. Ostatnio miała tam miejsce nieprzyjemna sprawa. Patricia zapuściła się w jej tereny. Nie wolno jej! Jessica czekała tam na nią. To ja powiedziałem jej, żeby uciekała. Właściwie to Osirion kazał mi tam iść i uratować Patricię.
  Wreszcie dotarłem do krypty i wszedłem do środka. Ku mojemu zaskoczeniu była tam moja mama.
-Eee... mamo! Zgubiłem się?- udawałem głupiego.
-Eddie musimy porozmawiać- powiedziała stanowczo mama.
-Tutaj?
-To jest najlepsze miejsce na odbycie tej rozmowy.-Słuchaj Eddie. Wiem, że jesteś Osirionem. masz wspaniały dar, ale ten dar trzeba chronić
-Chronię go- powiedziałem
-Troszcz się, chroń i opiekuj się nim. Jeden zły ruch i możesz wszystko stracić. Ja już muszę iść Eddie.
-Jaki zły ruch?
-Pamiętaj! Kocham cię!
-Ja ciebie też mamo.
Zostałem sam. Momentalnie po wyjściu mamy zjawiła się Jessica.
-O Eddie co ty tu robisz?
-Hmm...
-Nie musisz mi się tłumaczyć Eddie. Czekałeś na mnie? Znakomicie. Podobam ci się prawda Eddie?
-Chyba żartujesz- zdenerwowałem się.
-Nie denerwuj się tak kochaniutki.
-Jak mam się nie denerwować?!
-Hmm...Normalnie! Słuchaj mam dla ciebie zadanie. Musi ono zostać wypełnione. Inaczej światu może grozić niebezpieczeństwo i to tylko przez ciebie.
-Jakie znowu zadanie?!
-Musisz zerwać z Patricią, w taki sposób, żeby ją zranić
-Co? Nie, nie!
- Dobrze niech ci będzie nie musisz jej zranić, ale musisz ją opuścić.
-Nigdy.
-Dobrze. Jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobię. Ja was rozdzielę.
- Spróbuj ją tylko tknąć!
- Ja nie złamię jej serca, jak ty to mógłbyś uczynić, ale skrzywdzę ją bardziej. Oj Eddie! Skutki nie wypełnienia przez ciebie tego zadania, mogą być tragiczne nie tylko dla ciebie, ale i dla twoich najbliższych, dla osób, które kochasz!
-Patricia...
Hej podobało się? Zachęcam serdecznie do komentowania i zapraszam Was tutaj ♥  Pa!

piątek, 1 sierpnia 2014

Opowiadanie 42

                                                               Oczami Patrici
  Obudziłam się następnego dnia. Zegar wiszący na ścianie wskazywał godzinę 7.00. O tej porze zrobiłabym sobie krótką drzemkę, ale dzisiaj byłam wypoczęta. Dzień zaczęłam tak samo jak zazwyczaj. Po wyjściu z łazienki spojrzałam na zegar. Była 7.25. Wyszłam z pokoju, a na korytarzu spotkałam Amber, z którą udałam się na śniadanie. Weszłyśmy do salonu, w którym panował jak zwykle harmider. Przy stole siedzieli już wszyscy i dyskutowali o nadchodzącej studniówce. Amber zaraz ode mnie odskoczyła i usiadła obok Niny i Alfiego. Uwagę zwrócił na mnie Eddie, który milczał i uśmiechał się do mnie tym swoim łobuzerskim uśmieszkiem. Chciałam mu go odwzajemnić, ale wyszedł mi niesmaczny grymas. Po co się w ogóle jeszcze do mnie uśmiecha? Przecież i tak to musi zakończyć. Całą tą naszą relację. Nie miałam wyjścia. Musiałam usiąść obok tej osoby, przy której nie chciałam siadać. Z drugiej strony tak bardzo chciałam zbliżyć się do Eddiego. Nie rozmawialiśmy od 2 dni. Podczas śniadania starałam się nie patrzeć w jego kierunku, ale ciekawość brała górę. Miałam jednak takiego pecha, że gdy tylko zerknęłam w stronę Eddiego, on musiał patrzeć na mnie. Czułam na sobie jego wzrok. Cały czas czułam, że para jego pięknych, brązowych oczu jest wpatrzona we mnie. Wstałam ze stołu. Jednak zrobiłam to tak niezdarnie, że oczy wszystkich były skierowane na mnie.
-Amber, pójdziesz ze mną do szkoły? Mam do ciebie pytanie- powiedziałam zasuwając za sobą krzesło.
-Jasne z przyjemnością-odpowiedziała z uśmiechem.
-To jakie jest Twoje pytanie?- zapytała Amber, gdy już byłyśmy na zewnątrz
-Poszłabyś ze mną na zakupy?- zapytałam
-Patricio wiedziałam, że kiedyś zadasz to pytanie- jej oczy lśniły- I zwrócisz się z nim do mnie. Oczywiście! Kiedy? Dzisiaj?- Amber nie zamykała buzi.
-Spokojnie. Może być dzisiaj po lekcjach. Dzisiaj szybko kończymy.
-Okej. Zadzwonię do tatusia  i powiem, żeby przysłał po nas autko. Pojedziemy  do mojej ulubionej galerii handlowej.
-Dobrze. Dzięki Amber. Na Tobie zawsze można polegać.
-Nie ma sprawy do usług.
W szkole z Amber na każdej przerwie planowałyśmy nasz wypad. Na wszystkich lekcjach siedziałam z nią  w ławce. Natomiast z Eddiem na  każdej lekcji siedziała Jessica. Czasami na nich zerkałam i nie dało się ukryć, że ona z nim flirtuje. Byłam strasznie wkurzona nie tylko na Jessice, ale też na Eddiego. Przecież wiedział, że gdy przestanie nasz coś łączyć on straci swoje moce. Z drugiej strony to strasznie głupio brzmi. Kim my jesteśmy? Przecież nie jesteśmy w żadnym filmie ani nic. Nie jesteśmy żadnymi super bohaterami. No przynajmniej ja nie jestem.
-Idziemy?- zapytała Amber.
Nie zauważyłam, że już zadzwonił dzwonek.
-Tak idziemy- odpowiedziałam
Spojrzałam jeszcze raz na Jessice i po prostu to co robiła było żałosne.
- Pogadamy sobie później- powiedziałam
-Co?- spytała Amber
- Eee...Idziemy?
-Tak. Samochód już stoi przed szkołą.
Spakowałam się i wyszłam z klasy wraz z Amber. Na zewnątrz stała czarna limuzyna. Zatkało mnie. -Pojedziemy tym?- zapytałam zaskoczona
-Taaa- odpowiedziała uszczęśliwiona Amber.
-Szykuje się długii dzień- powiedziałam.
-I ogromne zakupyy- dodała Amber

 Hej! Już jestem z 42 opowiadaniem :) Podobało się?
Piszcie komentarze kochani, bo to naprawdę motywuje :)
P.S Dodałam, a nie było 8 komentarzy! ;(