wtorek, 7 lipca 2015

Powrót?!




   Hej :) Mam do Was kilka, ale za to bardzo ważnych pytań. Ze względu, że są wakacje mam dużo czasu i zastanawiam się, czy nie kontynuować pisania opowiadań. Chcecie je jeszcze czytać? Bylibyście zainteresowani? Czy komentowalibyście i motywowali do dalszego pisania? Pod ostatnim postem były tylko 3 komentarze :( Piszcie szybko.
                                                     Pozdrawiam, berrymarti

wtorek, 11 listopada 2014

Opowiadanie 48

                                                                  Oczami Patrici
   Biegłam ciągle przed siebie szukając znajomej mi twarzy. Czułam coraz bardziej jak opuszczają mnie wszystkie siły. Czułam, że brakuje mi tego ciepła, które towarzyszy mi zawsze gdy w pobliżu jest on. Usłyszałam jak przez głośnik rozległ się dźwięk, a po chwili jakaś kobieta oznajmiła, że samolot do Stanów Zjednoczonych już prawie odlatuje. Mój obiekt poszukiwań był już w środku samolotu. Ponownie pojawiła się panika i walka z czasem. Zaczęłam biec tak szybko jak to tylko było dla mnie możliwe. Czy uda mi się zatrzymać Eddiego, czy stracę go na zawsze? Po chwili ta sama kobieta powiedziała, że samolot już odleciał. Stanęłam jak wryta. To koniec. Zaczęłam szlochać. Nikt się mną nie przejmował. Udałam się do wyjścia.     Spoglądając przez okna widziałam, że na dworze jest urwanie chmury. Nie obchodziło mnie to. Wyszłam z lotniska ze spuszczoną głową. Powoli szłam i przypadkowo walnęłam w jakiegoś kolesia. Nic nie powiedziałam.
- Co się mówi?- zapytał mnie
Nie zważając na jego słowa szłam dalej. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że znam ten głos. Przystanęłam, ale nie odwróciłam się. Zaczęłam szukać we wspomnieniach skąd znam ten głos. Facet ponownie powiedział.
- Przeprosisz mnie wreszcie?
Poczułam to ciepło. To, które towarzyszy mi zawsze gdy jest obok mnie tylko jedna osoba.
- Eddiee- odwróciłam się z nadzieją.
- Tak Patricio?
Chciałam go wyściskać, ucałować. Chciałam, żeby zabrał mnie do domu, ale zrobiłam inaczej. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i zaczęłam krzyczeć.
- DLACZEGO MI TO ZROBIŁEŚ?! NIGDY WIĘCEJ! NIGDY MNIE NIE OPUSZCZAJ! NIE ZOSTAWIAJ MNIE! ROZUMIESZ?! NIGDY!
                                                                   Oczami Eddiego
- Patricio nie mogłem tak po prostu wyjechać. Bez ciebie wszystko byłoby bez sensu. Udawanie, że Cię nie kocham było najtrudniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobiłem!
- Przy..szło Ci to bar..dzoo ła...twoo- powiedziała dalej szlochając.
- Musiałem skłamać. Przepraszam Cię bardzo skarbie.
- Odwal się.
-Kocham Cię najbardziej na świecie! Rozumiesz? Kocham cię... - podszedłem do niej i uścisnąłem ją, a ona odwzajemniła uścisk.
-Kocham cię- spojrzałem jej w oczy -Chodź, jedziemy do domu- zaproponowałem
- Okej- odpowiedziała
Po 20 minutach byliśmy już w domu.
- Czekaj, czekaj. Eddie to nie jest dom Anubisa- powiedziała wyraźnie zdezorientowana Patricia
-Tak, wiem to mój dom. W zasadzie dom mojego ojca, ale można powiedzieć, że także mój.
Weszliśmy do środka.
-Chcesz wziąć kąpiel?
- Jasne, byłoby fajnie.
Zaprowadziłem ją do łazienki, a sam poszedłem się przebrać. Usiadłem na kanapie w salonie i zapaliłem zapachowe świece. Po paru minutach Patricia zeszła do salonu.
-Ouu jak tu nastrojowo.
- Hehe, specjalnie dla ciebie.
- Eddie muszę Ci powiedzieć coś o twoim ojcu i Viktorze.
- To, że chcą moją moc?
-Tak właśnie to. Skąd o tym wiesz?
- Słyszałem jak rozmawiali dzisiaj w holu.
- Taak ja też. Twoich rodziców nie ma?
- Nie, rodzice są na jakiejś wycieczce z młodszym rocznikiem do jutra.
Nagle coś walnęło w drzwi. Patricia stanęła z kanapy.
-Co to było?- zapytała
- To tylko wiatr i deszcz, nie bój się. Zamknę drzwi jak chcesz.
- Okej, możesz je zamknąć.
- Patricio nie musisz się bać. Jesteś tu ze mną. Nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić.
- Dobrze.
Usiedliśmy z powrotem na kanapę.
- Jesteś śpiąca?
- Nie, nie jestem a ty?
- Nie, jestem pełen energii.
- A to dlaczego?
- Ponieważ, odzyskałem Ciebie i mogę Cię dalej kochać.
- A wcześniej nie kochałeś?
- Kochałem cały czas i kochać będę.
 Dalej samo wszystko się potoczyło. Jestem szczęśliwy, że spotkałem taką dziewczynę. Połączyło nas uczucie, które przemieniło się w gorącą miłość. Po prostu ją kocham. Patricia jest moim przeznaczeniem. Nigdy jej nie zawiodę.

Hejka :* Jak się podobało opowiadanko? Zachęcam do komentowania :) Zapraszam także tutaj 
Pa ♥ :*

niedziela, 14 września 2014

Opowiadanie 47

                                                                 Oczami Eddiego
  Teraz może być już koniec wszystkiego. Dla mnie i tak wszystko się już skończyło Zależy mi tylko na tym aby Patricia była bezpieczna. I będzie. Będzie jak odjadę. Będzie gdy już nie będę w pobliżu. Wchodząc do mojego pokoju trzasnąłem drzwiami. Wszystko co widziałem było rozmazane. To była wina łez. Łez, które kręciły się gdzieś w kącikach oczu. Splotłem moje dłonie na głowie.
 Łzy same się polały. Najbardziej utkwił mi w głowie moment, kiedy to Patricia płakała. Prawdziwe łzy smutku. Chwila, kiedy Patricia kazała mi powiedzieć jej prawdę, która nie jest prawdą. Nigdy w życiu się tak nie czułem. Bolało. Wszystkie wspomnienia dawały o sobie znać właśnie w tej chwili...
  Musiałem dokończyć pakowanie, skoro wyjeżdżam na stałe. Może kiedyś przyjadę z powrotem. Wtedy kiedy Patricia już o mnie zapomni. Jednak ja obiecałem sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie zapomnę mojej Gaduły. Tej dziewczyny, która sprawiła, że poczułem co to miłość. Doznałem tego uczucia. Wiem co to za uczucie. Potrafię opisać słowo miłość.  Miłość jest czymś cudownym. Widząc tę osobę, którą darzysz tym uczuciem wiesz, że coś się dzieje. Czujesz to. Po prostu widzisz tę osobę i wszystko się zmienia. Nagle to nie grawitacja cię przyciąga, tylko ona.  Wiedziałem tylko jedno, taksówka na lotnisko przyjeżdża jutro o 7.20. Wrzuciłem wszystkie ciuchy z szafy do walizki. Nie miałem już na nic sił. Położyłem się do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
  Następnego dnia obudził mnie budzik, który nastawiłem na 6.40. Wstałem bez żadnego oporu i marudzenia. I tak wiedziałem co mnie czeka, a więc chciałem to zrobić jak najszybciej. Włożyłem jeszcze potrzebne rzeczy na podróż do torby podróżnej. Udałem się na śniadanie. Szybko zjadłem posiłek, a Trudy kazała mi spakować prowiant na drogę. Podziękowałem jej i pożegnałem się. Poszedłem po walizkę. Kiedy to wyszedłem z pokoju z walizką w ręku w holu czekali już wszyscy mieszkańcy domu. Czas na pożegnanie. Najpierw wszystkie dziewczyny się ze mną pożegnały. Amber i Nina mnie uściskały. Zrobiła to także Joy. Zauważyłem wtedy grymas na twarzy Jeroma. Zerknąłem na każdego po kolei. Byli wszyscy. Oprócz jednej osoby.
- Nie zejdzie?- zapytałem Joy z nadzieją w oczach.
- Przykro mi- odpowiedziała Joy spuszczając wzrok.
Nadeszła pora na chłopaków.
-Cześć stary- powiedział Jerome- Trzymaj się- dodał ściskając mi dłoń
- Dzięki- odpowiedziałem.
Minęło kilka minut. W pewnym momencie do domu wszedł tata. Powiadomił mnie, że taksówka już czeka.
- Cześć wszystkim- powiedziałem spoglądając ostatni raz na wszystkich.
Kierowca wziął moje rzeczy i wpakował je do bagażnika samochodu. Spojrzałem jeszcze raz na dom Anubisa i wsiadłem do auta. Czekałem teraz tylko na ojca, który musiał coś jeszcze załatwić.
                                                         
                                                                     Oczami Patrici
 Obudziłam się za oknem było już jasno. Czułam się okropnie. Spojrzałam na zegarek była 7.25. Wstałam z łóżka. Szybko wrzuciłam coś na siebie. Do pokoju weszła Joy.
-Hej- powiedziałam
-Hej. Dopiero teraz wstałaś?- zdziwiła się Joy
- No tak, gdzie byłaś?- zapytałam
-Pożegnać się- odpowiedziała
- Z kim?- zapytałam
- No z Eddiem- Joy zerknęła na mnie dziwnie
- Aha z nim. Czeekaj, czekaj... Co? Już odjechał?
- Tak już jest w taksówce.
 Nie odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi i ruszyłam na dół. Chciałam z nim jeszcze porozmawiać. Naprawdę bolało mnie to, że tak mnie po prostu zostawia, że już mnie nie kocha, ale chciałam powiedziec mu tylko " do widzenia". Zatrzymałam się jeszcze na górze. W holu stali Victor i Sweet.
- Świetnie to wymyśliłeś Eryku. To całe przedstawienie. Największa głupota jaką kiedykolwiek słyszałem, to żeby Osirian wyjeżdżał bo jego moce są groźne i mogą być niebezpieczne dla jego najbliższych. Naprawdę nie do wiary Eryku, że w to uwierzył!
- Tak, tak zgadzam się Victorze.
-Najlepsze jest to, że zdobędziemy moc Osiriona! Stokroć silniejszą i lepszą.
-Ohh, taak, tak.
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Sweet wyszedł. Chwilę później usłyszałam jak taksówka odjeżdża.
Najszybciej jak mogłam ruszyłam na dwór, żeby zatrzymać samochód. Niestety nie zdążyłam. Taksówka już odjechała. Poczułam silny ból. Pojawiła się panika. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam pobiec za samochodem. Przecież do lotniska jest tylko pare kilometrów. Biegłam, a z sekundy na sekundę było mi bardziej ciężko i byłam słabsza, ale dawałam z siebie wszystko. Wiedziałam ile od tego zależy. Po 10 min szybkiego biegu padałam z sił. Zauważyłam taksówkę. Zadyszana poprosiłam, żeby kierowca zawiózł mnie na lotnisko. Po 5 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam i ponownie pobiegłam szukać Eddiego.  Jego samolot startował o 8.30. Spojrzałam na wielki zegar, który był na jednej ze ścian. Była godzina 8.25.
- O mój Boże! Gdzie jesteś Eddie?
 Wokół mnie było pełno obcych ludzi. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiedziałam czy zdążę znaleźć Eddiego na czas, czy już nigdy go nie zobaczę. To było straszne. Obraz przyszłości w mojej głowie bez Eddiego był straszny. W oczach pojawiły się łzy. Biegłam dalej przepychając się przez tłum ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. Można tak było stwierdzić po moich niechlujnych, nieuczesanych włosach, po zapłakanej twarzy. W mojej głowie była teraz tylko jedna myśl i jeden jedyny cel. Znaleźć Eddiego...


Hej! Nie dodałam w tamtym tygodniu tylko w tym. Przepraszam jeśli ktoś na niego czekał w tamtym tygodniu, ale dostał go dopiero dzisiaj. No kochani 6 komentarzy. Plus oczywiście moje odpowiedzi do komentarzy czyli 12 komentarzy. Szczerze powiedziawszy liczyłam i myślałam, że będzie więcej ze względu na to jak się nad tym opowiadaniem napracowałam i że było takie emocjonalne. Tak więc komentujcie, nie bójcie się napisać coś typu " Świetne opowiadanie! Kiedy następne?" bo to nic was nie kosztuje, a mnie naprawdę motywuje i cieszy, a także inspiruje do napisania kolejne opowiadania lepszego nić poprzednie. Gdy wchodzę na bloga i widzę, że jest nowy komentarz to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a gdy go czytam to myślę sobie " Kurczę, chyba im się to naprawdę podoba! Biorę się za pisanie następnego!" Tak więc kochani komentujcie. Kocham Was! Zapraszam także tutaj :)  Pa :*

sobota, 30 sierpnia 2014

Opowiadanie 46

                                                                  Oczami Patrici
    Po odejściu Jessici weszliśmy do gabinetu Sweeta.
-Musimy pogadać- rzucił Eddie
-To samo chciałem Ci zaproponować- odpowiedział dyrektor- Patricio możesz przekazać uczniom, że ostatnia lekcja zostaje odwołana.- dodał
-Okej. Z jakiego powodu?- zapytałam.
-Mam do omówienia z Eddiem kilka spraw. Tak więc ty zostajesz- pokazał palcem na Eddiego- A ty i reszta klasy możecie wracać do domu.
-Dobra to ja już się oddalę- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
   Tak jak mi kazano przekazałam wszystkim, że lekcja ze Sweetem została odwołana i mogą wrócić do swoich domów. Wszystkich bez wyjątków ta wiadomość ucieszyła.
-Idziesz z nami?- zapytała Nina z obok stojącym Fabianem i Amber.
-Jasne- odpowiedziałam dołączając do grupy.
   Przez całą drogę do domu tłumaczyłam wszystkim dlaczego to Eddie wyjeżdża. Później Amber zmieniła temat. Gdy już dotarliśmy do domu Trudy czekała na nas z obiadem. Razem z dziewczynami poszłam się przebrać i umyć ręce. Nieco później zeszłyśmy na obiad. Przy stole panowała wesoła atmosfera. Eddiego nadal nie było, ale było to zrozumiałe. W końcu jutro wyjeżdża i razem z tatą muszą to wszystko zaplanować. Po skończeniu posiłku zaczęłam rozmawiać z Joy, która zaproponowała spacer.  Zgodziłam się. Spacerując rozmawiałyśmy o dawnych czasach. Po pół godzinie dołączył do nas Jerome. Chciałam ich zostawić samych. Poza tym i tak chciałam już wracać do domu bo na zewnątrz było bardzo zimno.
   Po przyjściu do domu włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś porządniejszy film, tak więc postanowiłam go obejrzeć. Do wspólnego oglądania dołączyli się wszyscy uczniowie Anubisa, którzy byli w domu.Film skończył się o 19.00. Trudy ponownie poinformowała nas o kolacji czekającej na stole. Wszyscy stali z miejsc i zasiedli przy stole. Po kolacji poszłam na górę.
   Położyłam się na łóżku i z nudów zaczęłam przeglądać album ze zdjęciami. Zdjęcia w albumie były ułożone w kolejności chronologicznej, czyli od moich najmłodszych lat do teraz. Przeglądając tak album nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju weszła  Jessica. Oderwałam wzrok od zdjęcia przedstawiającego mnie i Joy i zerknęłam na nią. Ten szyderczy uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Była ubrana w krótką sukienkę i akurat nakładała kolejną warstwę tapety na twarz.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytałam
- Tak na randkę- odpowiedziała sztucznie się uśmiechając
- Z kim?- miałam złe przeczucie
-Z Jamesem.
-Och z nim? Życzę udanej randki.- ulżyło mi.
-Tak, niestety tylko z nim.- odpowiedziała wychodząc.
Wróciłam do dalszego oglądania zdjęć. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam
Do pokoju wszedł Eddie.
-Hej Gaduło- powiedział
-Heej. I jak rozmowa z tatą?- zapytałam
-Niezbyt udana- odpowiedział spuszczając wzrok-Co robisz?- usiadł na moim łóżku.
- Wspominam...
-Aaa to ten album, który dostałaś od rodziców?
-Tak.
Eddie już dużo o nim wiedział. Album musiałam co jakiś czas uzupełniać dodając nowe zdjęcia, które zawierały ważne wydarzenia z mojego życia. Nic więc dziwnego, że Eddie znajdował się na wielu fotografiach.
- Wracając do tej rozmowy z twoim tatą.- zaczęłam
- Patricio naprawdę nie chcę tego robić- powiedział Eddie smutniejąc.
- Czego?
-Opuszczać Cię
- Ja też tego nie chcę.
Eddie uśmiechnął się delikatnie, ale wciąż miał spuszczoną głowę.
- Ale to tylko kilka miesięcy, a później znowu mnie zobaczysz- próbowałam go jakoś pocieszyć, chociaż mi też było ciężko.
Blondyn westchnął. I podniósł głowę. W oczach miał łzy.
- Eddie, to tylko kilka miesięcy, prawda?
Nie usłyszałam odpowiedzi.
- Prawda?- powtórzyłam
- Niestety nie. Nie kilka miesięcy- chłopak odpowiedział szepcząc.
- Co? To ile?
Eddie odwrócił głowę i wstał. Ja zrobiłam to samo.
- Eddie powiesz mi wreszcie? Jak długo będziesz w tej Ameryce?
-Patricio...
-Powiedz mi!- w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wyjeżdżam tam na stałe.
- Co?! To jakiś żart? Żartujesz ze mnie w tym momencie tak?
- Patricio naprawdę chciałbym, żeby to wszystko okazało się wielkim żartem. Lecz niestety...- ponownie się odwrócił.
- Nie możesz...nie możesz...- mówiłam, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Patricio... - powiedział nawet się nie odwracając w moją stronę.
-Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz tak po prostu wyjechać! Rozumiesz! Nie możesz mnie zostawić tutaj samej!

- A myślisz, że chcę?!
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Ciągle mam taką nadzieję. Ale powoli zaczynam wątpić w twoje uczucia do mnie... -powiedziałam ocierając łzy
- Co? Moje uczucia są prawdziwe. W zeszłym roku też miałem wyjechać z powrotem do Ameryki, ale zostałem ze względu na Ciebie! Zostałem wtedy, kiedy to jeszcze nie byliśmy ze sobą. I myślisz, że teraz gdy z tobą jestem, gdy jesteś dla mnie naprawdę ważna chcę wyjechać? Wszystko to robię dla nas! Dla Ciebie!- Eddie mówił mi to prosto w oczy, powstrzymując się od łez.
- Nie, nie prawda. Nie widzisz, że to wszystko przez Jessicę?  Ona coś kombinuje razem z tym stowarzyszeniem.
- Jessica nie ma z tym nic wspólnego. Oddalamy się przez moje moce. Moce Osiriona.
- Mi Twoje moce nie przeszkadzają. Ty się po prostu boisz Eddie...
-Boję? Czego?
- Boisz się czegoś, czego nie możesz zrozumieć. I tak to będziesz musiał powiedzieć, żeby wyjechać. Tak więc powiedz to teraz.
- Patricio nie zgrywaj tu teraz jakiś głupich scen.- powiedział Eddie
- Powiedz to, bo za żadne skarby nie pozwolę Ci wyjechać! Powiedz, że już do mnie nic nie czujesz. Powiedz, że mnie już nie kochasz!
- Ale to nieprawda!
- Jeśli tego nie zrobisz to nie pozwolę Ci wyjechać!
- Dobrze.
Czekałam na ten największy ból, który z pewnością przyjdzie po usłyszeniu tych słów. Zamiast tego poczułam przyjemne ciepło. Pocałunek. Ostatni pocałunek, chłopaka, którego kocham.
- Musiałem zostawić coś przyjemniejszego po sobie. A teraz...
- A teraz- powtórzyłam bez żadnych emocji cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie jesteśmy dla siebie stworzeni, uczucie, które kiedyś być może było już wygasło. Patricio już nie mogę udawać, że Cię kocham. To koniec.
- Te.. teera...teraz możesz wyjechać- powiedziałam a z moich oczu poleciały kolejne łzy.
- Żegnaj Gaduło- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
 Później otworzył drzwi i wyszedł. Po prostu wyszedł. Ostatnie pożegnanie za nami. Jak przewidywałam ból się pojawił. Odczuwałam go w każdym miejscu mojego ciała. Czy to już koniec? Nie chciałam w to wszystko uwierzyć. Położyłam się do łóżka.
   Chwilę później mój stan się pogorszył. Byłam cała mokra. Od łez, które spływały jedna po drugiej. Najgorsze uczucie na świecie. Czułam się jak nigdy dotąd. Najgorszy moment w moim życiu.


Heej :* I co myślicie o 46 opowiadaniu? Naprawdę się nad nim dużo napracowałam, ale to wszystko dla Was! ♥ Wzruszyliście się?  Piszcie komentarze kochani  z recenzjami i opiniami  :)  No i myślę, że jest wystarczająco długie i nie pojawią się już komentarze dotyczące długości opowiadania. Kochani komentujcie, obserwujcie :) Prowadzę tego bloga dla Was! Kocham i pozdrawiam moich czytelników! :* :* :* ♥ Odpowiadam na każdy komentarz pod tym postem!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Opowiadanie 45

                                                                       Oczami Eddiego

   Następnego dnia w szkole na wszystkich lekcjach siedziałem razem z Patricią. Chwile spędzone w jej towarzystwie mijały cudownie, ale szybko. Zdecydowanie za szybko. Wiedziałem, że muszę ją chronić. Strach nawet pomyśleć co mogło się wydarzyć przez te 2 dni. Wtedy, gdy nie byłem z moją dziewczyną. Niestety bycie z Patricią nie wystarczy by ją chronić.
-Nie chcę cię opuszczać- powiedziałem z czułością w głosie
- Myślałam, że chcesz- Patricia spuściła wzrok.
- Co? Jak bym mógł cię opuścić skoro jesteś dla mnie tak ważna?- zapytałem zaskoczony
-  Twój tata powiedział mi, że wyjeżdżasz tylko dlatego, że nie chcesz ze mną dłużej być.
- To nie prawda! Patricio muszę wyjechać by cię chronić. Ojciec powiedział, że muszę nauczyć się kontrolować moje moce. Niestety z dala od ciebie.
- Nie ma innego rozwiązania? Musisz wyjechać aż do Ameryki?
- Czym dalej tym lepiej.
- Jak długo tam będziesz?
-Kilka miesięcy.
-Miesięcy? Będziesz się ze mną jakoś kontaktować?
- Myślę, że tak. W końcu tylko moje moce stoją nam na drodze.
- Dlaczego?
- Gdybym nie był Osirionem całe te zło nie byłoby dla nas problemem, a ono najbardziej dotyka nas z całej Sibuny zauważyłaś?
- No tak.
- Właśnie. Hmm... Cały czas nie rozumiem, dlaczego mój tata cię tak okłamał.
- Przecież jest w stowarzyszeniu.
- No niby tak, ale on taki nie jest. Oni tacy nie są.
-Oni?
- Moi rodzice. Oni się czegoś boją.
- Hmm... bardzo możliwe. Będę tęsknić.
- Ja też, ale pamiętaj! Przed nami jeszcze jutrzejsza studniówka.
- Świetnie- Patricia powiedziała z sarkazmem
- No co?
- Nic, nic żartuję tylko- uśmiechnęła się
- Raz, dwa trzy, słychać mnie? Dzień dobry, tu mówi Wasz dyrektor. Mam bardzo ważne ogłoszenie. Jutrzejsza studniówka zostaje odwołana, ze względu na... na... na sprawy organizacyjne. Termin został przeniesiony na najbliższy piątek. Dziękuję.
- O nie nie! Muszę zawiadomić kosmetyczkę!- Amber zaczęła panikować, szukając komórki.
- Eddie, ty wyjeżdżasz w piątek, prawda?
- Tak, rano.
  Z sali teatralnej wyszliśmy na korytarz. Kierowałem się w stronę gabinetu taty. Chciałem zapytać dlaczego zmienił termin studniówki doskonale wiedząc, że wyjeżdżam w piątek. Po chwili zobaczyłem, że drzwi gabinetu otworzyły się. W drzwiach zobaczyłem Jessice. Wychodząc spojrzała na mnie nieprzyjaźnie, ale jej twarz była rozradowana.
 Poczułem jak Patricia zacisnęła moją rękę, za którą mnie trzymała.
- Co jest Gaduło?
- Nic. Po prostu tak reaguję gdy ją widzę.
  Hej kochani! To już 45 opowiadanie. Jak sami wiecie już za niedługo zaczyna się szkoła. Nie mam pojęcia, kiedy będzie następne opowiadanie. Może szybko, może trochę później. Bądźcie jednak dobrej myśli. Następne opowiadanie będzie! W międzyczasie zapraszam do wchodzenia tutaj i komentowania ♥  Pa! :* :*
P.S Od poniedziałku do piątku od 20.30 lecą 3 odcinki TDA! ^^ DZIĘKUJĘ ZA PRZESZŁO 19 000 WYŚWIETLEŃ! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥