Po odejściu Jessici weszliśmy do gabinetu Sweeta.
-Musimy pogadać- rzucił Eddie
-To samo chciałem Ci zaproponować- odpowiedział dyrektor- Patricio możesz przekazać uczniom, że ostatnia lekcja zostaje odwołana.- dodał
-Okej. Z jakiego powodu?- zapytałam.
-Mam do omówienia z Eddiem kilka spraw. Tak więc ty zostajesz- pokazał palcem na Eddiego- A ty i reszta klasy możecie wracać do domu.
-Dobra to ja już się oddalę- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Tak jak mi kazano przekazałam wszystkim, że lekcja ze Sweetem została odwołana i mogą wrócić do swoich domów. Wszystkich bez wyjątków ta wiadomość ucieszyła.
-Idziesz z nami?- zapytała Nina z obok stojącym Fabianem i Amber.
-Jasne- odpowiedziałam dołączając do grupy.
Przez całą drogę do domu tłumaczyłam wszystkim dlaczego to Eddie wyjeżdża. Później Amber zmieniła temat. Gdy już dotarliśmy do domu Trudy czekała na nas z obiadem. Razem z dziewczynami poszłam się przebrać i umyć ręce. Nieco później zeszłyśmy na obiad. Przy stole panowała wesoła atmosfera. Eddiego nadal nie było, ale było to zrozumiałe. W końcu jutro wyjeżdża i razem z tatą muszą to wszystko zaplanować. Po skończeniu posiłku zaczęłam rozmawiać z Joy, która zaproponowała spacer. Zgodziłam się. Spacerując rozmawiałyśmy o dawnych czasach. Po pół godzinie dołączył do nas Jerome. Chciałam ich zostawić samych. Poza tym i tak chciałam już wracać do domu bo na zewnątrz było bardzo zimno.
Po przyjściu do domu włączyłam telewizję. Akurat leciał jakiś porządniejszy film, tak więc postanowiłam go obejrzeć. Do wspólnego oglądania dołączyli się wszyscy uczniowie Anubisa, którzy byli w domu.Film skończył się o 19.00. Trudy ponownie poinformowała nas o kolacji czekającej na stole. Wszyscy stali z miejsc i zasiedli przy stole. Po kolacji poszłam na górę.
Położyłam się na łóżku i z nudów zaczęłam przeglądać album ze zdjęciami. Zdjęcia w albumie były ułożone w kolejności chronologicznej, czyli od moich najmłodszych lat do teraz. Przeglądając tak album nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju weszła Jessica. Oderwałam wzrok od zdjęcia przedstawiającego mnie i Joy i zerknęłam na nią. Ten szyderczy uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Była ubrana w krótką sukienkę i akurat nakładała kolejną warstwę tapety na twarz.
-Wybierasz się gdzieś?- zapytałam
- Tak na randkę- odpowiedziała sztucznie się uśmiechając
- Z kim?- miałam złe przeczucie
-Z Jamesem.
-Och z nim? Życzę udanej randki.- ulżyło mi.
-Tak, niestety tylko z nim.- odpowiedziała wychodząc.
Wróciłam do dalszego oglądania zdjęć. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam
Do pokoju wszedł Eddie.
-Hej Gaduło- powiedział
-Heej. I jak rozmowa z tatą?- zapytałam
-Niezbyt udana- odpowiedział spuszczając wzrok-Co robisz?- usiadł na moim łóżku.
- Wspominam...
-Aaa to ten album, który dostałaś od rodziców?
-Tak.
Eddie już dużo o nim wiedział. Album musiałam co jakiś czas uzupełniać dodając nowe zdjęcia, które zawierały ważne wydarzenia z mojego życia. Nic więc dziwnego, że Eddie znajdował się na wielu fotografiach.
- Wracając do tej rozmowy z twoim tatą.- zaczęłam
- Patricio naprawdę nie chcę tego robić- powiedział Eddie smutniejąc.
- Czego?
-Opuszczać Cię
- Ja też tego nie chcę.
Eddie uśmiechnął się delikatnie, ale wciąż miał spuszczoną głowę.
- Ale to tylko kilka miesięcy, a później znowu mnie zobaczysz- próbowałam go jakoś pocieszyć, chociaż mi też było ciężko.
Blondyn westchnął. I podniósł głowę. W oczach miał łzy.
Nie usłyszałam odpowiedzi.
- Prawda?- powtórzyłam
- Niestety nie. Nie kilka miesięcy- chłopak odpowiedział szepcząc.
- Co? To ile?
Eddie odwrócił głowę i wstał. Ja zrobiłam to samo.
- Eddie powiesz mi wreszcie? Jak długo będziesz w tej Ameryce?
-Patricio...
-Powiedz mi!- w moich oczach pojawiły się łzy.
- Wyjeżdżam tam na stałe.
- Co?! To jakiś żart? Żartujesz ze mnie w tym momencie tak?
- Patricio naprawdę chciałbym, żeby to wszystko okazało się wielkim żartem. Lecz niestety...- ponownie się odwrócił.
- Nie możesz...nie możesz...- mówiłam, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- Patricio... - powiedział nawet się nie odwracając w moją stronę.
-Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz tak po prostu wyjechać! Rozumiesz! Nie możesz mnie zostawić tutaj samej!
- A myślisz, że chcę?!
- Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Ciągle mam taką nadzieję. Ale powoli zaczynam wątpić w twoje uczucia do mnie... -powiedziałam ocierając łzy
- Co? Moje uczucia są prawdziwe. W zeszłym roku też miałem wyjechać z powrotem do Ameryki, ale zostałem ze względu na Ciebie! Zostałem wtedy, kiedy to jeszcze nie byliśmy ze sobą. I myślisz, że teraz gdy z tobą jestem, gdy jesteś dla mnie naprawdę ważna chcę wyjechać? Wszystko to robię dla nas! Dla Ciebie!- Eddie mówił mi to prosto w oczy, powstrzymując się od łez.
- Nie, nie prawda. Nie widzisz, że to wszystko przez Jessicę? Ona coś kombinuje razem z tym stowarzyszeniem.
- Jessica nie ma z tym nic wspólnego. Oddalamy się przez moje moce. Moce Osiriona.
- Mi Twoje moce nie przeszkadzają. Ty się po prostu boisz Eddie...
-Boję? Czego?
- Boisz się czegoś, czego nie możesz zrozumieć. I tak to będziesz musiał powiedzieć, żeby wyjechać. Tak więc powiedz to teraz.
- Patricio nie zgrywaj tu teraz jakiś głupich scen.- powiedział Eddie
- Powiedz to, bo za żadne skarby nie pozwolę Ci wyjechać! Powiedz, że już do mnie nic nie czujesz. Powiedz, że mnie już nie kochasz!
- Ale to nieprawda!
- Jeśli tego nie zrobisz to nie pozwolę Ci wyjechać!
- Dobrze.
- Musiałem zostawić coś przyjemniejszego po sobie. A teraz...
- A teraz- powtórzyłam bez żadnych emocji cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie jesteśmy dla siebie stworzeni, uczucie, które kiedyś być może było już wygasło. Patricio już nie mogę udawać, że Cię kocham. To koniec.
- Te.. teera...teraz możesz wyjechać- powiedziałam a z moich oczu poleciały kolejne łzy.
- Żegnaj Gaduło- powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
Później otworzył drzwi i wyszedł. Po prostu wyszedł. Ostatnie pożegnanie za nami. Jak przewidywałam ból się pojawił. Odczuwałam go w każdym miejscu mojego ciała. Czy to już koniec? Nie chciałam w to wszystko uwierzyć. Położyłam się do łóżka.
Chwilę później mój stan się pogorszył. Byłam cała mokra. Od łez, które spływały jedna po drugiej. Najgorsze uczucie na świecie. Czułam się jak nigdy dotąd. Najgorszy moment w moim życiu.
Heej :* I co myślicie o 46 opowiadaniu? Naprawdę się nad nim dużo napracowałam, ale to wszystko dla Was! ♥ Wzruszyliście się? Piszcie komentarze kochani z recenzjami i opiniami :) No i myślę, że jest wystarczająco długie i nie pojawią się już komentarze dotyczące długości opowiadania. Kochani komentujcie, obserwujcie :) Prowadzę tego bloga dla Was! Kocham i pozdrawiam moich czytelników! :* :* :* ♥ Odpowiadam na każdy komentarz pod tym postem!